Przyrządy asekuracyjno-zjazdowe – to jak sama nazwa wskazuje – przyrządy za pomocą których można asekurować oraz zjeżdżać po linie. Zasada ich działania opiera się na tarciu liny na obudowie przyrządu (czasami również innych jego elementach) albo tarciu o obudowę przyrządu i karabinek, przez który przepięta jest lina. Używamy ich podczas uprawiania rożnych form wspinaczki, a także w taternictwie jaskiniowym i canyoningu. Przyrządy tego typu nie są odpowiednie do wykonywania prac na wysokości, chociaż oczywiście wiele z tych wykonanych wg. odpowiedniej do tego normy (EN12841 typ C), certyfikowane jest dodatkowo wg normy 15151-1. Istnieją również przyrządy tylko zjazdowe – nie umożliwiające asekuracji wspinacza (a przynajmniej oficjalnie). Dobór odpowiedniego przyrządu do rodzaju uprawianej aktywności, może mieć kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa, ale też wygody. Postęp technologiczny można zauważyć we wspinaczce na każdym kroku, również w temacie radzenia sobie z różnicą wagi między wspinającym, a asekurującym (co jest w pewnym stopniu powiązane z tematem artykułu). Automaty do asekuracji są już powszechne (mimo tego, że wykonywane są wg. innych norm, również zostały ujęte w tym opracowaniu), ale te do wspinaczki z dolną asekuracją, to dalej rzadko spotykane urządzenie.
Dlaczego podczas używania przyrządów półautomatycznych również zdarzają się wypadki, a podczas wspinaczki będąc asekurowanym automatem (typu Trublue itp.), upadki z wysokości stały się plagą? Te, i wiele innych aspektów związanych z przyrządami do asekuracji, automatami asekurującymi i czynnościami jakie należy wykonywać podczas asekuracji (żeby zapewnić wspinającemu bezpieczeństwo) – w niniejszym, dość obszernym, ale na pewno wartym przeczytania artykule :) Data publikacji: 04.02.2021r. Data ostatniej aktualizacji: 07.05.2025r.
Ostrzeżenie: Wspinaczka i inne pokrewne dyscypliny należą do sportów z natury niebezpiecznych. Informacje zawarte w tym i innych artykułach serii, nie mają charakteru szkolenia, a jedynie uzupełniają odpowiednie kursy lub zachęcają do ich odbycia. Polska Szkoła Alpinizmu (Niepubliczna Placówka Kształcenia Ustawicznego), nie bierze odpowiedzialności za samodzielne stosowanie zawartych treści ani też za potencjalne, błędne (niezgodne z intencją autora) zrozumienie części lub całości tekstu.

Jedną z ważniejszych funkcji przyrządów asekuracyjnych, jest wspomóc wyłapanie odpadnięcia wspinacza od ściany. Tomek Caputa, Mišja Peč, Słowenia (fot. Mariusz Połowczuk, offamedia.com)
W dalszej części artykułu, omówione zostaną różne przyrządy używane do asekuracji lub zjazdu, w następującej kolejności:
- kubki symetryczne i asymetryczne
- hybrydy
- przyrządy półautomatyczne
- automaty do asekuracji
- przyrządy do wspinaczki solowej
- przyrządy zjazdowe
a także dodatkowo:
- zasady bezpiecznego korzystania z przyrządów asekuracyjnych (w tym również blokowanie przyrządu węzłem flagowym), rozlokowane w treści powyższych podpunktów, a także pomiędzy nimi:
- dobór odpowiedniego przyrządu
- wymogi normy
- radzenie sobie z różnicą wagi między wspinającym, a asekurującym
- specjalne rozwiązania w karabinkach czy uprzężach, służące do zwiększenia bezpieczeństwa podczas asekuracji
- znakowanie i dodatkowe informacje jakie możemy znaleźć w instrukcji obsługi
Kubki
Kubek, to najprostszy i najpopularniejszy przyrząd asekuracyjno-zjazdowy. Składa się z metalowej części z jednym albo dwoma otworami, a także linki stalowej w gumowym oplocie – służącej do wpinania karabinka. Niegdyś bywały sztywne cięgna zamiast linki stalowej – obecnie są już rzadko spotykane. Jeszcze rzadziej spotyka się pojedyncze kubki, które mają zastosowanie tylko we współpracy z pojedynczą liną. Kubki mogą być symetryczne i asymetryczne. Asymetryczne mają zazwyczaj rowki wspomagające utrzymanie odpadającego od ściany wspinacza (lub zawisającego na bloku). W asymetrycznych, nawet tych bez rowków, siła hamowania przyrządu zależy zazwyczaj od sposobu wpięcia – w jednej pozycji jest mniejsza (do asekuracji lekkich osób lub przy użyciu grubszej/sztywniejszej liny), a w drugiej, siła hamowania jest większa. Przyrządy takie, to 4ty typ zawarty w normie EN15151-2, dotyczącej manualnych przyrządów do asekuracji i zjazdu. Typ 3, to również przyrządy posiadające funkcję dostosowywania tarcia, ale służące jedynie do zjazdu. Typ 1 i 2 nie posiadają funkcji dostosowywania tarcia i analogicznie – typ 1wszy służy tylko do zjazdu, a 2gi do asekuracji i zjazdu. Do typu 2go należą więc symetryczne kubki i niektóre przyrządy półautomatyczne.

Od lewej: pojedynczy asymetryczny kubek z rowkami Ocun Tuber Uno, podwójny symetryczny kubek CT Doble oraz podwójny asymetryczny kubek z rowkami Grivel Master
Kubki symetryczne dobrze sprawdzają się we współpracy z grubszymi linami i umożliwiają dynamiczną asekurację w znacznie większym stopniu, niż kubki z rowkami, w których to jeżeli lina się zakleszczy, uniemożliwia tzw. „przepuszczanie”. Oczywiście w przypadku cienkich czy śliskich lin, kubki z rowkami nie tylko umożliwią dynamiczną asekurację w odpowiednio dużym stopniu, ale też są niezbędne żeby mogło być bezpiecznie – niska siła hamowania kubków symetrycznych mogłaby spowodować w takim przypadku przypalenie ręki i odruchowe puszczenie liny. Puszczenie liny, to generalnie podstawowe ryzyko związane z używaniem przyrządów bez „automatycznej” blokady, co może mieć miejsce przy nieprawidłowej technice asekuracji, skręconej linie, czy uderzeniu asekurującego o ścianę. To ostatnie z kolei, może wydarzyć się np. jeżeli między asekurującym, a ścianą znajduje się jakiś przedmiot (lub skała, korzeń itp.), o który mógłby się potknąć, ale też kiedy stanie na linie i podczas opuszczania czy odpadnięcia wspinacza od ściany, poślizgnie się na niej jak na skórce od banana (a widziałem takie sytuacje). Asekurujący może też zostać gwałtownie przyciągnięty do ściany z powodu dużej różnicy wagi między nim, a wspinającym. Nie są to oczywiście wszystkie powody.

Kubek CT Doble VS półautomat CT Click Up+ (w tym przypadku paradoksalnie, oba wykonane zostały wg. wymogów tej samej normy – 15151-2 – „Ręczne urządzenia hamujące”)
Wszystkie przyrządy z rowkami jakie znam, używane we współpracy z grubszą lub bardziej wypracowaną liną (no może poza jednym, bardzo dobrze sprawdzającym się ewenementem – CT Be Up’em), a także wiele półautomatów, w celu wygodnego podawania liny wymagają wprowadzania jej z góry – inaczej natychmiastowo blokuje się zaciskana w rowkach (a w przypadku półautomatów blokuje się na różne sposoby, w zależności od konstrukcji przyrządu). Nie powinno się używać takich kombinacji liny i przyrządu, które wymuszałyby nieprawidłowe czynności podczas asekuracji – wielokrotnie widuje się asekurujących, którzy zamiast podawać linę z dołu wzdłuż ciała i kończyć tą czynność z ręką hamującą pod przyrządem, wykonują ruchy odwrotne jak podczas wybierania – ręka hamująca unoszona jest do góry i wprowadza linę w przyrząd w nieprawidłowy sposób. Nieraz jest to wina tego, że ktoś był źle uczony, ale myślę że częściej jednak nawyku wytworzonego podczas złego dobrania przyrządu do liny.
Hybrydy
Przyrządy hybrydowe stanowią połączenie kubka (zazwyczaj z rowkami) z płytką przewodnicką (umożliwiającą wygodną asekurację na pośrednim/górnym stanowisku – czyli tzw. „ściąganie drugiego”). W efekcie, od zwykłego kubka różnią się dodatkowym otworem, który umożliwia wpięcie przyrządu do pośredniego czy górnego stanowiska. Większość z nich posiada jeszcze jeden, mniejszy otwór – po przeciwnej stronie przyrządu niż ten pierwszy, używany w celu odblokowania hybrydy pod obciążeniem, żeby opuścić w razie potrzeby „drugiego” na linie podczas wspinaczki wielowyciągowej.
Przyrząd hybrydowy wpięty do pośredniego/górnego stanowiska w prawidłowy sposób, powoduje że przy odpadnięciu od ściany „drugiego na linie”, lina zablokuje się w nim automatycznie. Nie zwalnia nas to oczywiście z trzymania liny „idącej do wolnego końca” (czyli w tym przypadku do asekurującego). Jest to dużo wygodniejszy i bardziej bezpieczny sposób, niż gdyby asekurować z przyrządu wpiętego w uprząż na pośrednim/górnym stanowisku. Jednak w przypadku konieczności opuszczenia „drugiego na linie”, trzeba wykonać nieco bardziej skomplikowaną operację.
Standardowym sposobem odblokowania przyrządu wpiętego w stanowisko pod obciążeniem, jest wpięcie najpierw karabinka z pętlą z repsznura do łącznika uprzęży i zawiązanie za jego pomocą blokera na luźnej żyle liny pod przyrządem. Robimy to w celu wygodnej kontroli nad prędkością opuszczania, ale też żeby stworzyć backup i nie dopuścić do lotu na całą długość liny, gdyby asekurujący ją puścił albo lina „idąca” do wspinacza ustawiła się w takiej pozycji, że przestaje dociskać do rowków (lub po prostu korpusu przyrządu) linę „idącą” do asekurującego. Po sprawdzeniu czy bloker blokuje się na linie i czy nie ma możliwości, że zostanie wkręcony w przyrząd, należy wpiąć kompatybilny karabinek w mniejszy dodatkowy otwór i za pomocą dźwigni obrócić go tak, żeby umożliwić przesuwanie się liny w przyrządzie. Te i kolejne wskazówki, mają za zadanie oczywiście stworzyć tylko ogólny pogląd – nie są ani kompletne, ani nie mają na celu zachęcić kogokolwiek do samodzielnego testowania opisywanych technik. Wręcz przeciwnie – umiejętności tego typu należy uczyć się tylko pod okiem znającego dobrze te zagadnienia instruktora. Czyli takiego, który nie tylko wie jak to zrobić, ale też jak tego nauczyć (i na co zwracać uwagę, żeby wszyscy wyszli z tego procesu cało) – a to w praktyce są dwie, często nie idące ze sobą w parze kwestie.
Bezpieczne opuszczanie „drugiego na linie”
Zdarza się, że ktoś nie ma odpowiednio dużo siły żeby wykonać ten manewr. Wtedy pomocne może okazać się ciekawe rozwiązanie zastosowane w 'hybrydzie” DMM Pivot, czyli obrotowy punkt wpięcia w stanowisko, ułatwiający znacznie operację odblokowania przyrządu. Są tez różne inne sposoby, które wykorzystują przeciwwagę, ale trzeba z nimi bardzo uważać, bo zdarzało się nieraz, że przez nieodpowiednio dostosowaną odległość od przyrządu, bloker się o niego opierał, a wspinacz na drugim końcu liny przecinał powietrze z prędkością zbliżoną do przyciągania ziemskiego!

Jedna z metod stosowanych w celu ułatwienia opuszczania „drugiego na linie”, podczas których trzeba być wyjątkowo czujnym, żeby nie zrobić drugiemu na linie krzywdy!!!
W przypadku konieczności powrotu na drogę wspinaczkową po odpadnięciu w okapie albo powrotu do stanowiska w sytuacji niemożności zrzucenia liny podczas wycofów, używa się techniki prusikowania za pomocą dwóch pętli z repsznura. Posiadając hybrydowy przyrząd i odpowiednio cienkie liny, można z powodzeniem zastąpić nim jeden z repsznurów. Pozwala to na szybsze, wygodniejsze i mniej męczące zdobywanie wysokości podczas prusikowania. Żeby użyć tej techniki, należy wpiąć przyrząd w łącznik uprzęży w taki sposób, jak wpinamy w stanowisko przy „ściąganiu drugiego”, a następnie wprowadzić linę albo liny (w zależności od sytuacji) do przyrządu w prawidłowy sposób – idąca do góry po stronie uprzęży, a idąca do wolnego końca po stronie rowków. Następnie należy zabezpieczyć karabinek i sprawdzić czy zarówno ten jak i drugi karabinek (przez który przepięte są liny), zostały skutecznie zablokowane.
Testowanie przyrządów wg. normy EN15151-2
Przyrządy asekuracyjne, w zasadzie jak każdy rodzaj sprzętu, nie mogą mieć ostrych krawędzi. Sprecyzowane zostały określone wymiary dotyczące zagięcia krawędzi wszystkich otworów przyrządu. Każdy punkt wpięcia ma mieć średnicę co najmniej 13mm. Przyrządy bez automatycznej blokady, testowane są tylko na odporność na obciążenie statyczne. Każdy punkt wpięcia przyrządu testowany jest z najmniejszą średnicą każdego typu liny dopuszczonej do współpracy z danym przyrządem. Dla liny pojedynczej i dwóch żył liny bliźniaczej musi wytrzymać siłę 7kN przez 60 sekund, a dla jednej żyły liny połówkowej 5 kN. Test jest powtarzany z linami o maksymalnej dopuszczonej średnicy dla każdego dopuszczonego typu liny. Jeżeli przyrząd jest przeznaczony do asekuracji z pośredniego/górnego stanowiska, podlega też testowaniu w innej konfiguracji – z użyciem jednej żyły liny o najmniejszej dopuszczonej średnicy. W takim układzie przyrząd musi wytrzymać siłę równą 8kN przez 60 sekund.
Przyrządy półautomatyczne
Kiedy słyszymy określenie automat, to w kontekście przyrządu asekuracyjnego chodzi zazwyczaj o przyrząd półautomatyczny. Nie asekuruje sam, ale blokuje obciążaną linę samoczynnie. Oczywiście jeżeli mu w tym nie przeszkadzamy, a i tak w momencie odpadnięcia wspinającego od ściany, powinniśmy zacisnąć rękę hamującą na linie pod przyrządem. Były bowiem przypadki upadków z wysokości wspinaczy lub przypalenia rąk asekurujących, podczas używania przyrządów półautomatycznych nie tylko z winy nieprawidłowej techniki asekuracji – ale też sytuacji, w których automatyczna blokada liny po prostu się nie aktywowała, dlatego obejmowanie ręką hamującą liny, przez cały czas podczas asekuracji, jest niezbędne.
Podstawową zaletą półautomatów jest to, że kiedy wspinający wisi na linie, asekurujący nie męczy się trzymaniem jej – wystarczy że obejmuje linę, która blokowana jest w zasadzie całkowicie przez przyrząd. W różnych sytuacjach przyrządy półautomatyczne mogą też zapewniać większy poziom bezpieczeństwa. Przykładowo – przy dużej różnicy wagi między asekurującym a wspinającym, asekurujący prawidłowo zatrzymując odpadnięcie został przyciągnięty do ściany, uderzył w nią, wskutek czego puścił linę. Jeżeli tylko przyrząd nie został dociśnięty do ciała asekurującego lub ściany w taki sposób, że nie jest w stanie blokować liny, pozostanie ona zablokowana nawet jeżeli asekurujący ją puści. Podczas popularnego we wspinaczce sportowej patentowania, kiedy to wspinacz często (i czasami na długo) zawisa na linie, asekurujący mógłby być zmęczony trzymaniem liny po takim, nieraz ponad godzinnym, procesie (zwłaszcza kiedy lina jest cienka/śliska, a przyrząd bez rowków) i kiedy przychodzi jego kolej, nie wspina się odpowiednio wypoczęty.
Przyrządy półautomatyczne – wydawałoby się – powinny być wszystkie wykonane wg. normy EN15151-1, czyli tej dotyczącej przyrządów z blokadą. Tymczasem można byłoby podzielić przyrządy półautomatyczne na te, które należą oficjalnie (w sensie wg. normy) do grupy przyrządów z blokadą i te które należą do grupy przyrządów bez niej.
Przy okazji opisywania kubków, wymienione zostały pierwsze 4 typy przyrządów asekuracyjno-zjazdowych i zjazdowych. Kolejne 4, to przyrządy z blokadą. 5ty i 6ty typ nie posiadają blokady antypanicznej, ale 7my i 8my już tak. Typ 5ty i 7my, to przyrządy tylko zjazdowe, 6ty i 8my natomiast – asekuracyjno-zjazdowe. No i w końcu z praktyki użytkowania – istnieją przyrządy które umożliwiają dynamiczną asekurację w większym lub mniejszym zakresie, ale jednak przepuszczaniem liny, i te które „łapią” prawie że natychmiastowo, ograniczając możliwość dynamicznej asekuracji do podskoku lub podbiegnięcia pod ścianę. Konstrukcja tych pierwszych powoduje, że linę przepina się zazwyczaj przez karabinek, a odwrotne wpięcie (o 180º wokół osi pionowej) sprawia, że przyrząd działa jak zwykły kubek. Te sztywniej „wyłapujące” półautomaty, posiadają zazwyczaj taką konstrukcję, że lina porusza się wewnątrz przyrządu bez kontaktu z karabinkiem (z wyjątkiem Revo – lina nie jest przepięta przez karabinek, a da się „przepuści” odpadającego od ściany wspinacza).

Na górze blokowanie liny za pomocą ruchomej krzywki w przyrządzie GriGri Petzla; na dole przyrządy półautomatyczne, umożliwiające dynamiczną asekurację w nieco większym stopniu – Edelrid GigaJul i zablokowany CT Click Up+
Minusem półautomatycznych przyrządów, poza ich ceną i często brakiem uniwersalności (wiele z nich obsługuje tylko pojedyncze liny, a także nie posiada funkcji przyrządów hybrydowych), jest utrudnione podawanie luzu wspinaczowi podczas robienia wpinki. Zwłaszcza jeżeli potrzebuje dużo luzu w krótkim czasie lub asekurujący nieco się spóźni i nie poda go na czas. Jednymi z najpopularniejszych przyrządów półautomatycznych są z pewnością Click Up firmy CT (Climbing Technology) oraz GriGri Petzla. Na ich podstawie omówię plusy i minusy obu, zdefiniowanych wcześniej roboczo, grup przyrządów półautomatycznych. Click Up+, to rozwinięta wersja popularnego i poniekąd rewolucyjnego przyrządu Click Up. Umożliwia dynamiczną asekurację w pewnym stopniu, jeżeli tylko lina nie jest sztywna lub asekurujący nie zaciśnie gwałtownie ręki na linie. Jak już było wspomniane, odwrotne włożenie liny w przyrząd nie powoduje wyraźnego wzrostu zagrożenia, ponieważ działa wtedy jak zwykły kubek. Konstrukcja jest bardzo prosta i opiera się na docisku liny do odpowiednio wyprofilowanej części przyrządu przez karabinek, przez który jest przepięta (słychać wtedy charakterystyczne kliknięcie – stąd nazwa). Na zablokowanym przyrządzie da się wybierać linę, podawać już nie. O ile, kiedy lina nie jest wypracowana, wybiera się ją bez przeszkód w zablokowanym przyrządzie, o tyle kosztuje to dużo wysiłku kiedy jest przeciwnie – grubsza, sztywniejsza nie za bardzo nadaje się do współpracy z przyrządami tego typu (czyli również np. z popularnymi przyrządami z serii Jul Edelrida).
Click Up i jemu podobne przyrządy, są stosunkowo lekkie i niewielkich rozmiarów. Mogą wymagać konieczności użycia określonego karabinka – w przypadku Click Up’ów nie da się kupić już przyrządu bez niego – występują tylko w zestawie. Dołączony karabinek ma swoje wady – jest zakręcany (więcej o tym w dalszej części artykułu), ale też posiada system ACL, czyli agrafkę w jego dolnej części, służącą do stabilizacji karabinka w uprzęży. Niby dobrze, że karabinek się nie obraca ustawiając w poprzek, ale zabiera nieco „światła” karabinka, co w połączeniu z szerokim przyrządem, uniemożliwia wygodne otwieranie karabinka.
Click Up+ jest większy (co nie znaczy, że cięższy), ale przede wszystkim posiada dodatkowy system ułatwiający szybsze podawanie liny. Chodzi o zapadkę połączoną ze sprężyną, która znajduje się w dolnej części przyrządu i przeciwdziała niezamierzonemu jego zablokowaniu (oczywiście tylko do pewnego stopnia). Z jednej strony jest to bardzo pomocne, z drugiej może spowodować niebezpiecznie długi lot (z glebowaniem włącznie). Stało by się tak, w przypadku puszczenia liny przez asekurującego, zwłaszcza gdyby była ona cienka lub śliska. Z tego powodu nie zalecałbym używania wersji z „+” początkującym. A wiem co mówię, bo początkujący asekurujący upuścił mnie jakiś czas temu na glebę, używając dokładnie takiego przyrządu (generalnie obsługiwał go dobrze, dopóki coś poszło nie tak, ale opiszę to „coś” parę linijek tekstu niżej). Dodatkowo pokazując go na szkoleniach, miałem okazję sprawdzać na różnych linach po jakim czasie zablokuje się, gdyby nie chwycić liny ręką hamującą. Przy odpadnięciu od ściany na niedużych wysokościach, nowej śliskiej liny po prostu nie zdąży zablokować. Jest to jeden z kluczowych argumentów na poparcie jednej z najważniejszych zasad używania przyrządów asekuracyjnych. Jeszcze raz – niezależnie od ich typu, zawsze należy obejmować linę pod przyrządem co najmniej jedną ręką i nie rozłączać palca wskazującego, środkowego i kciuka (charakterystycznej tulei).
Click Up+ sprzedawany jest z tym samym karabinkiem co pierwotna wersja, ale nie działa z nim za dobrze – wiele osób narzeka, że często się blokuje podczas podawania liny, nawet podczas umiejętnego wykonywania tej czynności. Można też spotkać się w necie z artykułem, który wręcz wychwala idealne połączenie zestawu, ale potwierdzam z własnego doświadczenia i obserwacji asekurujących osób – jeżeli chcemy cieszyć się funkcjonalnością przyrządu zamiast wystawiać go ze złością na OLXa, trzeba niestety zmienić karabinek. Z tego powodu, a także innych wymienionych wcześniej, używam stalowego owalnego łącznika z automatyczną blokadą – Petzl Oxan TL. Stalowego, bo wspinam się często i nie ma sensu w takim przepadku wycierać aluminiowych karabinków (oczywiście asekurując z ziemi, gdzie ich waga nie ma większego znaczenia), a owalnego bo nie znam trwalszego i lepiej funkcjonującego stalowego karabinka o sensownej wadze niż Oxan (model ten występuje tylko w owalnym kształcie). Z kolei z automatyczną blokadą, bo zakręcane zawodzą, co jest poparte wieloma wypadkami.
Dlaczego używamy w wielu wspinaczkowych sytuacjach zakręcanych karabinków i jak zrobić, żeby było w takich sytuacjach odpowiednio bezpiecznie? O tym w przedostatnim rozdziale niniejszego artykułu. Nie mniej jednak, użycie innego karabinka niż ten dołączony do zestawu lub zalecany w instrukcji obsługi producenta, może być niebezpieczne – przyrząd może się blokować nieprawidłowo lub ciężko będzie opuszczać wspinacza (czy zjeżdżać) z odpowiednią szybkością – a jeżeli lina przypali asekurującemu (lub zjeżdżającemu wspinaczowi – nie mylić z opuszczanym) rękę i puści ją odruchowo, przyrząd ustawiony w pozycji szybkiego opuszczania (inaczej lina nie przypaliła by ręki) spowoduje niechybne uderzenie o ziemię. Nie może być inaczej, bo człowiek w sytuacji stresowej nie będzie miał odruchu puszczenia przyrządu – a wręcz przeciwnie – ustawi go w jeszcze bardziej „otwartej” pozycji. Tego właśnie doświadczyłem na własnej skórze. Nie pomaga w świadomym puszczeniu przyrządu i złapaniu liny (która została wypuszczona z ręki ułamki sekundy wcześniej) fakt, że wszystko dzieje się bardzo szybko – 10 metrów pokonujemy w pionie (w kierunku gleby „nie wybaczającej błędów”), w 1,42 sekundy.
Click Up i wiele innych podobnych, jak Giga Jul na zdjęciu poniżej, występują w wersji na dwie liny, a także z możliwością asekuracji z pośredniego/górnego stanowiska.
O ile Click Up i podobne mu przyrządy nie oduczają prawidłowych odruchów podczas asekuracji, bo nie różnią się w tym względzie obsługi niczym od kubków, o tyle szkodliwe z punktu widzenia dydaktyki (zwłaszcza w przypadku osób początkujących), jest używanie przyrządów półautomatycznych, które w celu podawania luzu lub opuszczania, wymagają uniesienia ręki hamującej ponad przyrząd. Nie trzeba tu dużo mówić – jeżeli ktoś będzie miał nawyk trzymania ręki hamującej nad przyrządem (zamiast pod), nie będzie zapewniał odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa osobie wspinającej – po prostu uniemożliwi jego blokowanie (a asekurując w ten sposób z kubka, bo będzie miał taki nawyk, skończy się jeszcze gorzej).

Fragment instrukcji półautomatycznego przyrządu, będącego przedstawicielem tego typu, który wyrabia złe nawyki u asekurujących poprzez specyficzną obsługę (źródło: alpenverein-neuoetting-altoetting.de)
Obecnie na co raz większej ilości sztucznych obiektów wspinaczkowych, istnieje zakaz używania kubków. U osób asekurujących za pomocą półautomatów, ogólnie można zaobserwować zanikanie prawidłowych nawyków, a co dopiero jeżeli dotyczy to osób początkujących czy wspomnianej grupy półautomatów wyrabiającej niepożądane nawyki. Z punktu widzenia szkoleniowego, naukę asekuracji powinno zaczynać się od obsługi kubka, oczywiście pod odpowiednim nadzorem instruktora korygującego błędy. Później dopiero – również z naciskiem na prawidłową obsługę – można przesiadać się na półautomaty, z tym że niekoniecznie na stałe, a przynajmniej nie w przypadku każdej formy wspinaczki – ale o tym w dalszej części.
Wracając do specyficznych rozwiązań w „nowoczesnych” półautomatach – w niektórych modelach „dezaktywujemy blokadę” i asekurujemy jak z kubka poprzez odwrócenie (o 180º wokół osi pionowej), tak jak w przypadku Click Up’ów, a w innych przyrządach może być to osiągane w inny sposób (oczywiście zgodnie z instrukcją obsługi). W przypadku Alpine Up trzeba wpiąć karabinek w inne miejsce przyrządu, a w Giga Jul’u nie tylko wpiąć odwrotnie linę w przyrząd, ale też wcześniej przesunąć odpowiedni element w tryb manualny.

Po lewej na górze GigaJul w trybie automatycznym, na dole manualnym. Po prawej widać suwak, który musi zostać przesunięty podczas zmiany trybu (oczywiście musi temu towarzyszyć odwrotne wpięcie liny i przyrządu)
Drugi z głównych typów przyrządów półautomatycznych, opiera się o blokowanie liny za pomocą docisku ruchomej krzywki przyrządu, do jego obudowy. Przyrządy te wymagają zazwyczaj rozsunięcia krzywek (lub innego ruchomego elementu) w celu ich otwarcia. Niezbędne jest odpowiednie wprowadzenie liny, po czym prawidłowe zamknięcie (czasem lina ustawia się w taki sposób, że jest to utrudnione) i spięcie karabinkiem obu krzywek (chyba że mamy do czynienia z przyrządem o innej konstrukcji)! Widziałem przypadki, gdy ktoś asekurował z przyrządu wpiętego w uprząż w taki sposób, że w każdym momencie mógł zostać otwarty (przez wpięcie w karabinek tylko obudowy, bez ruchomej okładki), a to oczywiście generuje duże ryzyko wypadnięcia liny. Występowanie niebezpiecznych sytuacji jest o tyle bardziej prawdopodobne, o ile mniej dokładnie przeprowadzana jest wzajemna kontrola przed rozpoczęciem wspinaczki (chyba, że nie występuje ona w ogóle to wtedy wszystko się może zdarzyć). Wybieranie liny następuje jak w kubku, podawanie niby też, ale – w przypadku konieczności szybkiego podania luzu lub wypracowanej liny, operacja ta często wymaga modyfikacji. Zeby umożliwić szybkie podanie luzu i uniknąć wytwarzania nieprawidłowych nawyków, trzeba odpowiednio chwycić przyrząd. Robi się to w celu chwilowej dezaktywacji blokady na czas podawania luzu.
I tu bardzo ważna uwaga:
Ludzie myślą, że półautomatyczne przyrządy, zwłaszcza tego typu jak najbardziej popularne na świecie GriGri, złapią zawsze, niezależnie od tego co zrobimy. Wyobraźcie sobie taką sytuację: niedziela, wieczór, trenuję na bulderowni znajdującej się na 3cim piętrze obiektu wspinaczkowego. Nagle słyszę solidne uderzenie o ziemię, po czym dwa zdania – jedno z pierwszego piętra – pytanie dziewczynki do ojca: „czemu go nie złapał?”, no i drugie z samego dołu od poszkodowanego: „przecież to miało załapać”. Zbiegam na dół pomóc dziewczynie na recepcji, ale co się stało wiem od razu, bo sprawa powszechna (niestety) i oczywista – sam miałem długi lot zakończony uderzeniem w półkę i drzewo (na szczęście lina zaczęła się już wcześniej rozciągać i amortyzować lot) przez nieprawidłowe podawanie luzu przez asekurującego. Wracając do wypadku na ścianie – wspinający miał szczęście, bo odbił się od krawędzi posadzki pierwszego piętra, a potem jeszcze od połogu blisko podstawy ściany. Uderzył o ziemię najpierw piętami, a dopiero potem tyłkiem – i to też nie w ziemię, a obłożony materacem podeścik startowy. Szczęście w nieszczęściu – kręgosłup cały, jedynie obie pięty połamane w takim stopniu, że do operacji. Co się okazało – oboje (i wspinacz, i asekurujący) chodzili na sekcję wspinaczkową, ale nie byli uczeni obsługi półautomatów (wniosek ogólny dla instruktorów – żeby nie zapomnieć zaprezentować prawidłowego sposobu asekuracji i przestrzec przed nieprawidłowym). Wspinający zaopatrzył się w „Gri” i odbył szybkie przeszkolenie jak go użyć na platformie YouTube. Trafił niestety na śmiertelny sposób asekuracji, który jest niestety powszechny i spotykany również u wybitnych wspinaczy, będących nie raz przy okazji instruktorami (także nie z każdego dobrego wspinacza i instruktora warto brać wzór). Owy śmiertelny sposób, to trik jak podawać szybko linę do wpinki, żeby przyrząd się w tym czasie nie blokował. Polega na dociśnięciu kciukiem dźwigni od góry i objęciu pozostałymi palcami przyrządu od dołu. W takim układzie ręka hamująca zamiast trzymać linę, obejmuje przyrząd, a podtrzymująca ją podaje. Bardzo często asekurujący trzymają przyrząd w taki sposób cały czas, uniemożliwiając jego automatyczną blokadę.
Oczywiście bardzo często też, asekurujący nie patrzy w ogóle na wspinacza – a kiedy nie patrzy nawet nie wie, że tamten odpada. Przy połączeniu tak dużej ilości błędów, wypadek to tylko kwestia czasu. Nasz asekurujący jednak patrzył na kolegę, który po wejściu 19m na wędkę, zamiast zjeżdżać postanowił schodzić. Asekurujący przeszkolony jak ma podawać luz (oczywiście metodą z YT), myślał że wypełnia wzorowo swoje zadanie. Jednak na wysokości ok. 10m, wspinającemu zjechała noga ze stopnia i niechybnie runął o ziemię. Ponieważ asekurujący trzymał przyrząd w sposób uniemożliwiający blokowanie liny, a też nie spodziewał się że może się tak zdarzyć (nawet jakby wiedział, że w takim układzie przyrząd się nie zablokuje, mógłby i tak nie zdążyć zareagować), toteż nie puścił przyrządu i odpadnięcie od ściany nie mogło się skończyć inaczej. Wiele wspinaczy, w tym również znanych, jak Ashima Shiraishi miało nieprzyjemność gwałtownego kontaktu z glebą, właśnie z tego powodu. Ashima nie tylko walnęła z 13 metrów (na szczęście na materace), ale też stało się to za sprawą jej ojca – podwójnie nieprzyjemna sprawa i dla niej, i dla niego, ale też pozostałych ludzi na ścianie. Czuli się pewnie w obowiązku udzielenia pomocy, współczuli dziewczynie, ale też pozostali zapewne z mniejszym bądź większym urazem psychicznym, który nie pomaga w wykonywaniu ruchów na limesie, będąc ponad wpinką… A przyszli przecież na ścianę w zupełnie innym celu.
W starszych wersjach „Gri” pojawiał się problem regulacji prędkości zjazdu – z tego powodu może „przypalić” rękę hamująca, a ręka operująca dźwignią odruchowo zwiększyć prędkość, odblokowując przyrząd jeszcze bardziej. Nowsze mają udoskonaloną konstrukcję, ale też jest model z funkcją antypaniczną – kiedy pociągnie się za mocno za dźwignię, przyrząd automatycznie się blokuje. Niestety nie zwiększa to bezpieczeństwa podczas użytkowania modeli z „antypanikami” w tych przypadkach, w których nieprawidłowe ich trzymanie przy podawaniu luzu, powoduje nieaktywność systemu blokującego linę.
Jest jeszcze inne, bardzo mało uświadomione wśród wspinaczy zagrożenie podczas asekuracji z GriGri. Jako, że podczas odpadnięcia lina blokuje się w nim bardzo gwałtownie i generuje duże wartości siły (co samo w sobie dyskwalifikuje z użycia – tego i jemu podobnych przyrządów – do asekuracji podczas wspinaczki na własnej asekuracji), przy różnicy wagi między wspinającym, a asekurującym (oczywiście na niekorzyść tego drugiego), sytuacja poderwania go do góry jest bardzo prawdopodobna. Gdyby miało to miejsce podczas wspinaczki z dolną asekuracją, a asekurujący zostałby poderwany do pierwszego ekspresu (albo przyrząd oparłby się o punkt wysyłkowy podczas asekuracji prowadzącego z pośredniego stanowiska na wielowyciągu), krzywka blokująca linę pozostaje nieaktywna, dokładnie tak samo jak podczas podawania luzu śmiertelnie niebezpieczną, opisaną już wcześniej techniką. W rezultacie asekurujący nie jest w stanie utrzymać liny, a wspinający leci aż napotka na swojej drodze coś, o co się roztrzaska.
W 2016 roku, na targach OutDoor we Friedrichshafen, firma Wild Country zaprezentowała rewolucyjny przyrząd półautomatyczny. Blokujący się w obu kierunkach, umożliwiający płynne podawanie liny Revo, został szybko doceniony za innowacyjne, bardzo praktyczne rozwiązanie technologiczne. Otrzymał nagrodę GOLD WINNER na targach ISPO w 2017 roku w Monachium. Mimo wysokiego poziomu bezpieczeństwa jaki oferuje asekuracja za pomocą Revo, w tym możliwości dynamicznej asekuracji w stosunkowo dużym jak na przyrząd półautomatyczny zakresie, nie zyskał w Polsce należytej popularności. Z jednej strony jest dość drogi (cena producenta to obecnie 630PLN), z drugiej brakuje mu typowej dla „półautomatów” funkcjonalności – dopóki nie będzie wyraźnego szarpnięcia, przyrząd się nie blokuje i w rezultacie ręce męczą się trzymając na bloku patentującego drogę wspinacza, tak jak podczas asekuracji z kubka.
Upuszczać wspinającego możemy ze stosunkowo dużą prędkością (nawet do 4 m/s). Jeżeli już nastąpiła blokada przyrządu, nie musimy męczyć rąk trzymając kurczowo za linę, a jedynie ją obejmować, z tym że delikatne pociągnięcie liny w dół może już spowodować zwolnienie blokady. Nie ma póki co przyrządów idealnych, ale gdyby Revo zyskało wygodną blokadę liny jak pozostałe półautomaty, byłby z pewnością najlepszym rozwiązaniem tego typu na rynku. Jest nadzieja, że w drugiej edycji która powinna zostać wkrótce zaprezentowana, problem ten zostanie rozwiązany. Dlaczego najlepszym rozwiązaniem? Poza wymienionymi już zaletami, asekuruje się za jego pomocą identycznie jak za pomocą kubka, a ewentualne błędy puszczenia liny wybacza mechanizm automatycznej blokady, która aktywuje się w odpowiednim momencie. Czyli wtedy, gdy obrotowy element mechanizmu (dzięki, któremu podawanie liny jest takie płynne i łatwe) rozpędzi się do prędkości większej niż 4 m/s. Przy mało komfortowej (ale bezpiecznej) różnicy wagi między asekurującym a wspinającym, używając Revo asekuruje się zdecydowanie wygodniej niż za pomocą innych przyrządów.
W odpowiedzi na liczne problemy z prawidłowym podawaniem luzu za pomocą GriGri, ale też zapewne inspirując się odkrywczym patentem użytym w Revo, Petzl wprowadził na rynek w 2024 roku przyrząd Neox. Linę podaje się bardzo łatwo, ponieważ wewnątrz znajduje się mechanizm obrotowy. W przypadku obciążenia układu przez wspinacza, mechanizm się blokuje i pociąga krzywkę, która dociska linę do obudowy przyrządu. O ile w przypadku GriGri lina – jeżeli tylko nic nie dociska dźwigni (np. ręka asekurującego albo ekspres) czyniąc automatyczną blokadę nieaktywną – blokowana jest automatycznie w przyrządzie nawet jak ktoś puści linę, o tyle w Neoxie jest to już niestety mniej prawdopodobne. Stąd ostrzeżenie na obudowie: „WARNING: Always hold the brake side of the rope” i naklejka z piktogramem okraszonym trupią czachą w przypadku, gdyby się do tego ostrzeżenia nie zastosować.

Neox z mechanizmem obrotowym wewnątrz, jako modyfikacja klasycznej krzywki GriGri (źródło: amc.com.pl)
Półautomaty z ruchomą krzywką, są droższe i zazwyczaj cięższe niż półautomaty typu opisanego na początku tego rozdziału. Nie obsługują też podwójnej liny i nie posiadają funkcji wygodnej asekuracji z pośredniego/górnego stanowiska. Nie umożliwiają przepuszczania liny przez przyrząd przy wyłapywaniu odpadnięcia, nie pozostawiając zbyt wielu możliwości udynamicznienia asekuracji. Osobiście widzę zalety takich przyrządów tylko w jednej sytuacji – asekuracji na wędkę. Zwłaszcza w przypadku tych, które radzą sobie dobrze na sztywnych linach. Półautomaty typu Click Up i jemu podobne, sprawdzają się kiepsko na takich linach (lub nie radzą sobie w ogóle), tak samo jak półautomaty z antypanikiem.

Sztuczna ściana i asekurujący na symetrycznych kubkach, które „radzą” sobie na sztywnych linach zazwyczaj bardzo dobrze, tak samo jak GriGri
Jest jednak pewna kontrowersja – na obudowie, dla przykładu GriGri, znajduje się informacja, że można użyć go tylko w połączeniu z pojedynczą liną dynamiczną (tak było w przypadku modelu 1 i 2, a w przypadku najnowszego Gri – zamiast „only for rope i tu jedynka w kółku”, czyli pojedyncza dynamiczna, jest „for rope i jedynka w kółku”). W oficjalnych wytycznych producenta (na stronie petzl.com), użycie Gri w połączeniu z liną półstatyczną jest na szczęście dozwolone, pod pewnymi oczywistymi warunkami: przestrzeganie dopuszczonej średnicy liny, używanie przyrządu we współpracy z liną półstatyczną do asekuracji tylko na wędkę oraz dbania o to, żeby w układzie nie było zbędnego luzu.
No i jak tu przekonać kogoś, że do wspinaczki z dolną asekuracją lepiej użyć kubka, skoro prawie cały świat działa na Gri (w Polsce nie jest to tak zauważalne, ale jadąc za granicę dalej niż Czechy czy Słowacja, już o wiele bardziej)? Osobom, które rozumieją zalety dynamicznej asekuracji nie trzeba tego w ogóle tłumaczyć, a dla pozostałych tylko jedna rzecz do zastanowienia. Westowa specyfika wspinania, to raczej długie i przewieszone drogi. Asekurujący trzymają sporą ilość luzu na linie, a odpadający prowadzący leci w tzw. „próżnię”. Długi odcinek liny zapewnia wygodną amortyzację. U nas drogi wspinaczkowe są krótsze, ale też mniej przewieszone. Przy odpadnięciu nieraz można wylądować na półce, dlatego asekurujący nie powinien mieć dużego luzu na linie. Skutkiem asekuracji za pomocą najpopularniejszych półautomatów, wielokrotnie były skręcenia stawu skokowego oraz stłuczenia różnych części ciała, przez to że wspinający po odpadnięciu od ściany, wyłapany sztywno uderzał w nią z dużym impetem. O ile w kubku czy półautomatach typu Click Up zawsze prześlizgnie się jakiś odcinek liny, co w może niewielkim stopniu (ale jednak) generuje dynamikę asekuracji, o tyle w półautomatach „drugiego typu”, poślizgu liny za bardzo nie ma i generowane są dużo większe siły. Wiadomo, że asekurując za pomocą kubka, jest większe ryzyko utraty kontroli nad liną, a poza tym też można kogoś złapać przecież sztywno i tak samo zrobić krzywdę. Różnica jest taka, że mamy dużo większe możliwości udynamicznienia asekuracji.
Uderzenie w ścianę, nawet nie skutkujące obrażeniami wyłączającymi z kontynuowania aktywności, tak czy siak są nieprzyjemne i mogą powodować narastający strach przed odpadnięciem – a to z kolei prowadzi do coraz mniejszego wychodzenia ze strefy komfortu, coraz gorszych wyników, coraz mniejszej satysfakcji i narastającej frustracji i w konsekwencji niektórzy mogą w ogóle stracić przyjemność ze wspinaczki i zająć się czymś innym. Dlatego odpadanie od ściany i wyłapywanie lotów należy ćwiczyć, tak samo jak ćwiczymy technikę, siłę czy wytrzymałość.
Na koniec tego rozdziału ważna zasada – poza tym, że zawsze powinniśmy się sprawdzić nawzajem przed rozpoczęciem wspinaczki i wyłapać ewentualne błędy, to w przypadku przyrządów półautomatycznych, asekurujący po wprowadzeniu liny w przyrząd i zablokowaniu karabinka, tak czy siak powinien pociągnąć za linę „idąca” do wspinającego imitując odpadnięcie, żeby sprawdzić czy przyrząd się prawidłowo blokuje.
Testowanie przyrządów wg. normy EN15151-1
Ogólne wymagania są identyczne jak w przypadku przyrządów bez automatycznej blokady. Przyrządy półautomatyczne testowane są pod kątem obciążenia blokującego, odporności na obciążenie statyczne oraz wydajności dynamicznej podczas asekuracji. Wszystkie testy przeprowadzane są z najmniejszą oraz największą średnicą każdego typu liny dopuszczonej do współpracy z danym przyrządem. Dla liny pojedynczej i dwóch żył liny bliźniaczej musi wytrzymać siłę 7kN przez 60 sekund, a dla jednej żyły liny połówkowej 5 kN. Test jest powtarzany z linami o maksymalnej dopuszczonej średnicy dla każdego dopuszczonego typu liny. W teście obciążenia blokującego, przyrząd obciążony siłą 2kN przez 1 minutę, nie może dopuścić do większego poślizgu liny niż 300mm. Odporność na obciążenie statyczne testowana dla każdego punktu wpięcia, musi wynosić co najmniej 8 kN podczas badania trwającego co najmniej 1 minutę. Test wydajności dynamicznej podczas asekuracji przeprowadza się tylko w przypadku przyrządów asekuracyjno-zjazdowych – stricte zjazdowych już nie. Polega na upuszczeniu 80kg masy podpiętej do liny wprowadzonej w przyrząd, z wysokości 1 metra powyżej przyrządu. Średni (liczony z trzech prób) poślizg liny w przyrządzie podczas tego testu, nie może przekroczyć 1500mm, a także 1800mm podczas poszczególnych prób.
Obsługa przyrządów asekuracyjnych (w dużym skrócie)
Wiadomo, że nie każda część uprzęży nadaje się do asekuracji. W uprzężach wspinaczkowych karabinki wpinamy do łącznika, a linę przywiązujemy do miejsc jej wiązania – czyli w dwie pętelki, które obejmuje łącznik. Wpinanie przyrządu w inne miejsca uprzęży może być bardzo niebezpieczne. Dodatkowo jest wiele błędów, które można popełnić, dlatego trzeba być ich świadomym i świadomie ich unikać – nie tylko będąc skoncentrowanym podczas wszystkich czynności związanych z przygotowaniem przed wspinaczką/asekuracją, ale też nie zapomnieć o wzajemnej kontroli partnerów.

Niebezpieczne i bardzo niebezpieczne błędy – od lewego górnego rogu: wiązanie liny lub wpinanie przyrządu do nieprzeznaczonych do tego miejsc – 1. pętelka pomocnicza na łączeniu nogawek 2. szpejarka; nieprawidłowe użycie przyrządów – 3. zamek karabinka po stronie ręki hamującej 4. lina przełożona pomiędzy otworami kubka, zamiast przez jeden z nich + przez karabinek 5. niezabezpieczony karabinek 6. karabinek wpięty w miejsca wiązania liny zamiast łącznik
Nie rozłączamy przyrządu z karabinkiem, a także kiedy otwieramy karabinek, trzeba uważać żeby nie stracić przyrządu – powinien znajdować się wtedy albo na linie, albo po przeciwnej stronie karabinka niż zamek – dzięki temu nie ma możliwości łatwo go stracić. Przyrządy spadające z wysokości powodują różnorodne problemy – od konieczności dokończenia wspinaczki za pomocą mniej wygodnej i mniej bezpiecznej, mocno kręcącej linę półwyblinki, po ryzyko zrobienia komuś krzywdy (chociażby asekurującemu) no i oczywiście zazwyczaj koniecznością zakupu nowego przyrządu. No chyba, że go znajdziemy i nie będzie uszkodzony (osoby, które myślą że każdy sprzęt, który upadł z wysokości muszą przeznaczyć do kasacji, powinny przeczytać nasz artykuł o karabinkach :) )

Prawidłowy i nieprawidłowy sposób operacji karabinkiem (jeżeli oczywiście coś znajduje się w jego wnętrzu)
Możemy spotkać się z rożnymi sposobami asekuracji. Kiedyś najpopularniejszy, określany przez niektórych jako jedyny prawidłowy, polegał na przekładaniu rąk na linie pod przyrządem. Ma on swoje zalety, ma też liczne wady. Chciałoby się powiedzieć, że wypadł z obiegu lata temu, ale niektórzy uczą go po dziś dzień. „Docelowy” sposób jest efektywny i stosunkowo bezpieczny (jeżeli wykonuje się odpowiednio związane z nim czynności), zarówno podczas wspinaczki na wędkę jak i podczas wspinaczki z dolną asekuracją, przy której to okazji sposób z przekładaniem rąk pod przyrządem sprawdza się bardzo słabo. W docelowym sposobie asekuracji, ręce mają przydzielone funkcje – lewa u praworęcznych to podtrzymująca, a prawa hamująca (chociaż co raz więcej osób uczy leworęcznych tak samo). Podtrzymująca – bo ma za zadanie podtrzymywać przyrząd, żeby nie opadał (podaje również linę do przyrządu kiedy hamująca zaczyna wybierać), a hamująca – ponieważ ma za zadanie wyhamować odpadnięcie wspinacza od ściany. Po wybraniu luzu na linie (oczywiście w taki sposób, żeby przyrząd nie opadał), ręka hamująca „zagina linę w przyrządzie”, po czym luzuje chwyt (nie puszczając nigdy liny – ma ją obejmować palcami wskazującym, środkowym oraz kciukiem, tworząc charakterystyczną tuleję) i przesuwa się w stronę przyrządu (zachowując odpowiednio bezpieczny dystans – na odległość karabinka). Asekuracja w taki sposób jest bardzo sprawna, łatwo jest przejść z wybierania liny do jej podawania i odwrotnie, a także przez to, że przyrząd nie opada, karabinek nie ustawia się w poprzek i nie ma ryzyka, że się pogubimy. Opadający przyrząd skutkuje często puszczeniem liny ręką hamującą.
Więcej o docelowym sposobie asekuracji i ogólne wiadomości nt. przyrządów asekuracyjnych, w jednym z odcinków naszej serii o podstawach wspinaczki.
Asekuracja, to bardzo odpowiedzialne zadanie, dlatego trzeba się do niej przyłożyć – trzymamy przecież w rękach życie drugiej osoby. Zarówno docelowy sposób asekuracji jak i ten z przekładaniem rąk, nie za bardzo nadają się do uczenia początkujących, bo przy obydwu zdarzają się na pierwszych etapach nauki bardzo niebezpieczne błędy natury koordynacyjnej (nawet bardziej przy docelowym). Przy tym z przekładaniem rąk z kolei, przez opadający przyrząd, w sytuacji odpadnięcia od ściany asekurujący chwytali często obiema rękami linę nad przyrządem – zamiast pod – bo mieli ja przed oczami. Widziałem takie przypadki i słyszałem o wielu innych od zaprzyjaźnionych instruktorów. Najbezpieczniej uczy się asekuracji tzw. „sposobem uproszczonym”, który bardzo szybko pozwala na bezpieczne wykonywanie tej czynności, łatwo jest sobie go przypomnieć po przerwie, a po jego utrwaleniu, nauka docelowego sposobu przychodzi dużo łatwiej (na rozwinięcie tematu trzeba by poświęcić osobny artykuł). Na sposób z przekładaniem rąk pod przyrządem, nie ma już w takim razie za bardzo miejsca – na sam początek jest za trudny, a docelowo i tak musimy nauczyć się innego. Oczywiście jeżeli ktoś asekuruje prawidłowo z przekładaniem rąk pod przyrządem – asekurując na wędkę – będzie robił to prawdopodobnie odpowiednio bezpiecznie, ale chcąc asekurować „z dołem” i tak będzie musiał przyswoić sposób nazywany przez nas „docelowym”.
W przypadku, gdy wspinający wisi długo na bloku, na przykład podczas patentowania drogi w celu odpoczynku przed próbą wykonania kolejnych ruchów, asekurujący żeby nie męczyć rąk może zablokować przyrząd asekuracyjny wiążąc węzeł flagowy. W takim sam sposób blokuje się przyrząd, żeby odciążyć obydwie ręce w celu rozplątania skręconej czy poplątanej liny. Żeby zawiązać węzeł flagowy, linę po stronie ręki hamującej dociskamy ręką podtrzymującą do obudowy przyrządu. Ręka hamująca przekłada przez karabinek pętlę z liny, przez którą po przełożeniu dwóch palców, przeciągamy kolejną pętlę. Powstały w ten sposób węzeł flagowy zaciągamy na karabinku blisko przyrządu, pociągając pętlę ku górze jedną ręką, a drugą dociągając do karabinka.
Nie ma potrzeby dociskać już liny hamującej do obudowy przyrządu, ale żeby móc uwolnić obie ręce, węzeł flagowy należy jeszcze zablokować kluczką – czyli po prostu supłem zawiązanym na linie zaraz nad przyrządem. Niniejszy opis pochodzi z 4ego odcinka naszej serii filmów szkoleniowych o wspinaczce z dolną asekuracją.
Dobór odpowiedniego przyrządu
Żeby wybrać odpowiedni przyrząd asekuracyjno-zjazdowy, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie do czego chcemy go użyć. Są przyrządy uniwersalne, które można stosować w prawie że każdej formie wspinaczki, jednak jeżeli wspinamy się dużo sportowo, dużo lepiej sprawdzi się symetryczny kubek (lub jakiś z rowkami, ale dobrze współpracujący z naszą liną), niż pierwsza lepsza hybryda. Jeżeli mamy cienką śliską linę i dodatkowo występuje różnica wagi, kubek symetryczny (w którym płynnie przesuwa się lina) może być mało praktyczny i w dodatku niebezpieczny – na nowej linie o średnicy 9.8mm ciężko jest utrzymać kogoś wiszącego na bloku, a co dopiero wyłapać odpadnięcie na jeszcze cieńszej linie.
Do wspinaczki na wędkę bardzo dobrze sprawdzi się przyrząd typu Click Up, czy GriGri, jeżeli tylko oczywiście będziemy je prawidłowo obsługiwać. Z popularnych lub chwalonych ostatnimi czasy przyrządów, mamy jeszcze do wyboru Beal Birdie, Petzl Neox albo Wild Country Revo. Oczywiście jest jeszcze wiele innych opcji. Przyrządu typu Click Up używam też do asekuracji podczas patentowania – nie męczę się kiedy wspinający wisi na bloku, a znowu kiedy wyjdzie nad wpinkę i odpadnie, jestem w stanie wyłapać go dynamicznie – co dla mnie jest niezbędne żeby móc powiedzieć, że bezpiecznie. Jeżeli ktoś nie potrafi łapać lotów dynamicznie w bezpieczny sposób, lepiej żeby się nauczył tego pod okiem znającego dobrze zagadnienie instruktora, zamiast asekurował z „dołem” narażając wspinającego na kontuzję. Z kolei do typowych przejść z dolną asekuracją, zakładających walkę (jak przy OS, czy trudnych przejściach RP), półautomatów osobiście nie uznaję. Używam wtedy kubka CT Doble (z tym że tego bez rowków).
Z kolei jeżeli wspinam się wielowyciągowo, najwięcej zalet przejawia dla mnie CT Be Up. Inne, konkurencyjne dla Be Up’a alternatywy, poza tym że często droższe, nie dorównują mu w moim odczuciu funkcjonalnością – zwłaszcza na lekko wypracowanych już linach. Półautomaty mogą znacznie zwiększyć bezpieczeństwo w przypadku różnicy wagi – w takim przypadku ciężko już o statyczną asekurację, bo przy odpadnięciu od ściany asekurującego zawsze poderwie do góry i siłą rzeczy wyłapanie lotu będzie w jakimś stopniu dynamiczne. Co ważne – w przypadku potencjalnego uderzenia o ścianę, wypuszczenie liny z ręki asekurującego nie będzie miało tak tragicznych skutków, jakie mogłyby mieć miejsce używając przyrządów bez blokady. Nie mniej jednak, przy dużej różnicy wagi (czy nawet nie dużej, ale niewielkim doświadczeniu asekurującego), albo nierównym terenie pod ścianą, należy zastosować przyrząd wspomagający asekurację (nie zastępuje przyrządu asekuracyjnego a jedynie go uzupełnia), opisany kilka rozdziałów niżej.
Automaty do asekuracji
Mimo tego, że popularne ostatnimi czasy (zwłaszcza na dużych obiektach wspinaczkowych) automaty do asekuracji, zawieszone przy końcach dróg wspinaczkowych, nie są wykonywane wg. normy EN15151, będącej tematem tego artykułu, najbardziej pasuje opisać je właśnie tutaj :) Umożliwiają wspinaczkę „na wędkę” bez obecności osoby asekurującej – zastępuje ją odpowiednie urządzenie.
Certyfikowane są zazwyczaj wg. normy dla urządzeń samohamownych (EN360) oraz ewakuacyjnych (EN341). Mechanizm samohamowny zwija linkę (albo taśmę), w miarę zdobywania przez wspinacza wysokości, a w momencie schodzenia – rozwija. Zamiast samoczynnej blokady mechanizmu przy odpadnięciu od ściany, rozpoczyna się proces opuszczania wspinacza z umiarkowaną prędkością, tak jak w przypadku urządzeń ewakuacyjnych automatycznych (maksymalna prędkość, to 2 m/s, ale zazwyczaj 0,8 m/s).
Urządzenia do asekuracji podczas wspinaczki na czas, muszą być specjalnie do tego przeznaczone – zwijają taśmę (czy linę), znacznie szybciej, niż te do „normalnej” wspinaczki.
Do bezpiecznego użytkowania takich wynalazków, kluczowym będzie zadbać o kilka kwestii:
- nie magnezjować rąk przed wpięciem karabinka w uprząż, a jedynie bezpośrednio przed rozpoczęciem wspinaczki (w przeciwnym wypadku karabinek jest zapychany magnezją i automatyczna blokada zamka nie działa prawidłowo),
- przed wpięciem się do taśmy lub linki automatu, sprawdzić czy nie jest ona ani uszkodzona ani skręcona (w przypadku zaobserwowania jakiś nieprawidłowości dotyczących jej stanu, należy powiadomić obsługę obiektu),
- podczas wspinaczki nie odchodzić na bok od osi przyrządu (ryzyko lotu z wahadłem),
- a także po zjechaniu na ziemię wylądować na ugięte nogi (nie próbując siadać w uprzęży, żeby nie stracić równowagi), wypiąć karabinek z uprzęży i wpiąć go w przeznaczone do tego miejsce (punkt na ścianie, specjalny materiałowy trójkąt proponowany przez niektórych producentów albo po prostu jakiś obciążnik stojący pod ścianą).

Przykład rozwiązania, które umożliwia nie tylko „zaparkowanie” karabinka (który wpina się w uprząż w celu asekuracji za pomocą automatu), ale również przypomina o konieczności przypięcia się przed rozpoczęciem wspinaczki (źródło: trublueclimbing.com)
Zawsze sprawdzajcie karabinek przed rozpoczęciem wspinaczki! Nie do końca aktywowana blokada zamka (co jest częstym zjawiskiem) stanowi śmiertelne zagrożenie! Dodatkowo jest opcja użycia dwóch karabinków, które powinny być wpinane w uprząż zamkami przeciwstawnie, dzięki czemu ryzyko – że połączenie to zawiedzie – spada do zera. Jeden karabinek, nawet wyposażony w stosunkowo bezpieczną, automatyczną blokadę zamka, nigdy nie będzie w pełni bezpieczny, jeżeli ma umożliwiać szybkie wpinanie i wypinanie z uprzęży.

Przykład rozwiązań zwiększających bezpieczeństwo poprzez dublowanie karabinka – dodatkowa tasiemka zamocowana w otworze karabinka od automatu Trublue (po lewej) oraz podwójny łącznik w automacie Perfect Descent (źródło: thrillsyndicate.com)
Obciążanie układu, może być za pierwszym razem (dla niektórych każdorazowo) wymagające psychicznie, dlatego warto ćwiczyć wykonywanie tej operacji blisko ziemi. Hamowanie opiera się o układ magnesów znajdujących się wewnątrz obudowy urządzenia i nie jest wyczuwalne przy niewielkim obciążeniu – tzn. kiedy schodzimy albo próbujemy usiąść w uprzęży, nie czujemy że coś nas trzyma – trzeba zaufać, że zadziała. Zasadę działania automatów do asekuracji zobaczyć można np. na krótkim filmiku po kliknięciu w link.
Producent Trublue, chwali się posiadaniem w ofercie pierwszego automatu do asekuracji na świecie, dzięki któremu można „wziąć blok”. Mowa o modelu IQ+. Można również ulepszyć urządzenie IQ w standardowej wersji, o tą dodatkową funkcjonalność za „jedyne” 2000$. Istnieją też automaty do asekuracji podczas wspinaczki z dolną asekuracją. Pierwsze rozwiązania tego typu pojawiły się w 2016 roku
i póki co nie zyskały zbyt dużej popularności. Nowością na rynku jest włoskie urządzenie ProGrade, certyfikowane wg dyrektywy maszynowej, które nie tylko umożliwia wspinaczkę z dolną asekuracją, ale też reaguje odpowiednio na ruchy użytkownika za pomocą sensorów i zaawansowanego oprogramowania. Dzięki temu ma zapewniać wygodę wspinaczki oraz miękko wyłapywać loty.
Przyrządy do wspinaczki solowej
Wspinaczka solowa, czyli samotna, to wspinaczka bez asekurującego. Nie znaczy jednak, że bez asekuracji (poza wspinaczką free solo). Wspinać solowo można się z powodzeniem za pomocą i górnej, i dolnej asekuracji. W tym celu musimy posiadać odpowiedni przyrząd (lub przyrządy), a także adekwatne do tego (zarówno do używanego przyrządu jak i rodzaju asekuracji) umiejętności. Lina zamocowana jest na sztywno przy końcu drogi wspinaczkowej (w przypadku górnej asekuracji) albo na jej początku (w przypadku asekuracji dolnej). Wspinacz jest połączony z lina za pomocą ruchomego punktu zaczepienia, którym mogą być:
- dwa węzły zaciskowe zawiązane za pomocą niezależnych pętli z repsznura,
- połączenie przyrządu zaciskowego z pętlą repsznura,
- połączenie dwóch przyrządów zaciskowych,
- lub odpowiedni przyrząd, przeznaczony stricte do tego rodzaju asekuracji.
Jeżeli tylko nie zostały zaprojektowane do asekuracji przy wspinaczce solowej pojedynczo, żadnych przyrządów ani pętli z repsznura nie należy używać bez dodatkowego back up’u. Chodzi tu przede wszystkim o przyrządy zaciskowe i bloczki z blokadą, które bardzo często używa się do asekuracji podczas wspinaczki solowej (jeżeli chodzi o pętle z „repa”, na szczęście zazwyczaj są dublowane przez wspinaczy). W każdej z wymienionych opcji, jest stosunkowo duże ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Niebezpieczeństwa z tym związane zostały dobrze opisane w pierwszym tomie książki „Bezpieczeństwo i ryzyko w skale i lodzie” autorstwa Pita Schuberta. Przykładem przyrządów stworzonnych do asekuracji podczas wspinaczki solowej może być Soloist albo Silent Partner firmy Rock Exotica, aczkolwiek obecnie są bardzo trudno dostępne. Do tego stopnia, że egzemplarz Silent Partnera poszedł w 2018 roku na eBayu za 1400$.
Przyrządy zjazdowe
Przyrządy, które nie nadają się do asekuracji jak rolki lub nadają, ale nie za bardzo są do tego używane jak ósemki (ponieważ mają niewielką siłę hamowania i inne wady w stosunku do kubków, które je wyparły), używane są w rożnych pokrewnych wspinaczce dyscyplinach, jak canyoning i taternictwo jaskiniowe. W canyoningu używa się ósemek o nietypowym kształcie. Duże ósemki, z tzw. wąsami mają zastosowanie w wojsku i służbach specjalnych. A typowe ósemki w arborystyce oraz podczas wspinania zimą (zalodzona lina mogłaby nie „pracować” w żadnym innym przyrządzie).
W taternictwie jaskiniowym z kolei, używa się rolek i rolek z „blokadą”. Kiedyś na pewno, teraz prawdopodobnie też, najpopularniejsze są rolki Petzla – czerwona Simple bez blokady i niebieska Stop z blokadą. Coraz większą popularnością cieszy się rolka CT Acles DX, z dodatkowym otworem w który można wpiąć specjalny (i specjalnie modyfikowany przez grotołazów – za pomocą kątówki) karabinek stalowy Raumera o zwężającym się kształcie. Otrzymujemy w ten sposób narzędzie do skutecznej regulacji prędkości oraz możliwość szybkiego blokowania przyrządu. Dodatkową zaletą rolki Acles jest możliwość 4-krotnego obrotu ścierających się rolek i stalowy zamek przyrządu.

Zjazd w jaskini Awen Wszystkich Świętych, Góry Sokole, Olsztyn k. Częstochowy (fot. Mariusz Połowczuk, offamedia.com)
Rolka Stop Petzla ma obecnie zmienioną konstrukcję – zastosowano rozwiązanie jak w GriGri, a także otrzymała adekwatną normę (EN15151-1, wcześniej EN341 – czyli urządzenie ewakuacyjne, stosowane głównie w ratownictwie i autoratownictwie wysokościowym). Acles DX nie posiada oznaczenia żadnej normy – tak jak kiedyś rolka Simple, a Simple obecnie spełnia normę EN15151-2 jak kubki, czy Click Up’y, z tym że innego typu (jako przyrząd zjazdowy, a nie asekuracyjno-zjazdowy). Ale to tak tylko w ramach ciekawostki ;) Do współpracy z rolką Simple, Petzl produkuje specjalny, ciekawy karabinek Freino. Od niedawna również w wersji z odwróconym zamkiem (Freino Z).
Radzenie sobie z różnicą wagi między wspinającym, a asekurującym
Jeżeli wspina się ojciec z synem, matka z córką, czy ciężki chłopak z lekką dziewczyną albo jakikolwiek ciężki wspinający z lekkim asekurującym, często istnieje problem różnicy wagi. Nawet podczas wspinaczki na wędkę. Możemy zaobserwować, że powszechnym w takim przypadku sposobem, jest dopinanie lekkiego asekurującego do znajdującego się blisko ziemi punktu na ścianie lub korzenia czy głazu w terenie naturalnym. To, że w momencie obciążenia liny przez wspinającego nie pociągnie nas do góry, nie rozwiązuje problemu przyciągania nas do ściany, które z kolei najczęściej kończy się uderzeniem w nią i ryzykiem puszczenia liny. Dodatkowo takie rozwiązanie ogranicza ruchy asekurującego. Nie chodzi tylko o uniemożliwienie podchodzenia i odchodzenia od ściany (żeby móc szybko podawać czy wybierać linę), ale też o niemożność uniknięcia potencjalnego uderzenia spadającym przedmiotem.
Jedynym sensownym – póki co – rozwiązaniem problemu różnicy wagi, jest stosowanie przyrządu OHM (bądź innego tego typu). Nie jest to przyrząd asekuracyjny, a przyrząd wspomagający asekurację cięższej od nas osoby. Osoba wspinająca może być wtedy znacznie cięższa – w zależności od wagi asekurującego nawet dwukrotnie (szczegóły w instrukcji obsługi). Mowa oczywiście o wspinaczce z dolną asekuracją, bo podczas wspinaczki na wędkę granica bezpiecznej różnicy wagi będzie przesunięta jeszcze dalej.
Zagłębiając się w temat różnicy wagi, napotka się prędzej czy później na informację, że wspinający nie powinien być cięższy od asekurującego o więcej niż 30%. W przypadku mało doświadczonych asekurujących, nierównego terenu pod ścianą czy nieodpowiedniego dobrania przyrządu asekuracyjnego do grubości i śliskości liny, co istotne również umiejętności asekurującego, taka różnica wagi jest w dalszym ciągu zdecydowanie za duża, żeby wspinaczka mogła być bezpieczna. Przy odczuwaniu dyskomfortu związanego z różnicą wagi, a tym bardziej jeżeli mogłoby być to niebezpieczne, należy używać OHMa – nie ma lepszego rozwiązania. OHM występuje zazwyczaj w komplecie z ekspresem. Po stronie przyrządu znajduje się karabinek typu maillon, a z drugiej strony klasyczny karabinek niezakręcany z prostym ramieniem zamka, służący do wpinania OHMa w pierwszy punkt asekuracyjny na drodze, po której mamy zamiar się wspinać. Jeżeli wspinamy się na wędkę, lepiej wpiąć go w punkt asekuracyjny z sąsiedniej drogi, żeby lina „idąca” do asekurującego nie przeszkadzała podczas wspinaczki.
Bardzo istotna sprawa, która zaskoczyła już niejednego – „asekurant musi znajdować się w odległości co najmniej 1m w każdym kierunku od linii spadku pierwszego przelotowego punktu asekuracyjnego. Jeśli kąt pochylenia ściany wynosi poniżej 90°, to boczny odstęp 1m od linii spadku jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania przyrządu OHM” (fragment instrukcji obsługi).

Zobrazowanie zasad dotyczących odpowiedniego ustawienia asekurującego względem umiejscowienia OHMa (źródło: avs.edelrid.com)
W 2024 roku, na rynek wypuszczona została udoskonalona wersja – OHM II. Jest zdecydowanie bardziej poręczny, lepiej wygląda i posiada krętlik.
OHM nie jest jedynym przyrządem tego typu. Inne rozwiązania stworzone w tym samym celu, to np. Bauer Espressi oraz Raed Zaed, ale nie zyskały póki co popularności porównywalnej do OHMa.
Co ciekawe, niedługo po premierze OHMa II, Edelrid zapowiedział nowy przyrząd tego typu – Ohmegę. Testowe egzemplarze trafiły już w ręce niektórych, ale kiedy ukaże się w oficjalnej sprzedaży, jeszcze nie wiadomo – najwcześniej w sierpniu 2025. Stanowi całkowitą rewolucję – waży tylko 150g i ma 3 tryby pracy zmniejszające odczuwalną różnicę wagi: o 10, 20 albo 30 kg. Wewnątrz znajduje się bloczek, dlatego nie blokuje się na linie w taki sposób jak poprzednie edycji (działa od razu).
Specjalne rozwiązania w karabinkach i uprzężach do współpracy z przyrządami asekuracyjnymi
Przy prawidłowej technice asekuracji sposobem „docelowym”, przyrząd nie opada, ponieważ jest cały czas podtrzymywany. Jest to istotne, ponieważ znacznie zmniejsza to ryzyko odkręcenia karabinka (co koniec końców możne spowodować niezamierzone wypięcie go z uprzęży), a także obciążenie go w poprzek. Jako, że technika asekuracji nie jest w wielu przypadkach jeszcze idealna (delikatnie rzecz ujmując), a niektórzy asekurują jeszcze sposobem z przekładaniem rąk pod przyrządem (mimo tego, że w systemie szkolenia został dawno zastąpiony innym), producenci oferują różne ciekawe rozwiązania, przeciwdziałające obracaniu się karabinka, a często również przy okazji niedopuszczające do jego odblokowania i otwarcia. W niektórych modelach uprzęży firmy Camp, spotkałem się z łącznikiem posiadającym od wewnętrznej strony ciasne przeszycie do wpięcia karabinka w celu jego stabilizacji. Podobnie można byłoby zinterpretować (ciężko powiedzieć czy taka była intencja producenta) dodatkową tasiemkę wewnątrz łącznika niektórych modeli uprzęży firmy Lhotse, ale w tym przypadku istniało duże ryzyko popełnienia niebezpiecznego błędu – wpinając omyłkowo w samą tasiemkę, zamiast tasiemkę i łącznik, skutki mogłyby być opłakane.
Wracając do karabinków – najprostszym rozwiązaniem jest ruchoma agrafka (spring bar) wewnątrz karabinka, opisana już w rozdziale dotyczącym przyrządów półautomatycznych. Używając tego patentu, warto zwrócić uwagę, czy na pewno przed rozpoczęciem asekuracji umiejscowiliśmy łącznik uprzęży w odpowiednim miejscu. Jeżeli tego nie zrobimy (tzn. łącznik będzie opierał się na niej, zamiast na karabinku), w momencie obciążenia liny przez wspinającego agrafka może ulec trwałej deformacji. Inny, popularny patent to klepsydra. Karabinek w dolnej części ma nieco inny kształt – posiada zwężenie, poniżej którego ponownie się rozszerza. W miejscu zwężenia znajduje się skośnie ustawiona agrafka, która po oparciu na niej łącznika, spowoduje, że wpadnie on do wewnątrz (chyba, że jak w Gridlocku Black Diamonda – trzeba w tym celu otworzyć karabinek) i stabilizuje karabinek. Żeby wypiąć klepsydrę z uprzęży, trzeba unieść agrafkę i przełożyć łącznik we właściwą część karabinka albo jak Gridlocku wykonać nieco więcej operacji. Mammut proponuje karabinek Smart HMS, posiadający plastikową blokadę – zarówno zamka, jak i pozycji karabinka. Patent ten spotykamy również u innych producentów. AustriaAlpin posiada unikalny patent fifty:fifty, a Edelrid Safelocka z dużą agrafką. Nie są to jedyne rozwiązania, ale w moim odczuciu najciekawsze. Warto wspomnieć jeszcze o patencie Bulletproof, również Edelrida – aluminiowe karabinki posiadają stalową wstawkę w miejscach gdzie pracuje lina. Dzięki temu w dalszym ciągu są lekkie, a zużywają się znacznie wolniej.

Różne karabinki stworzone m.in. do współpracy z przyrządami asekuracyjnymi. Na górze od lewej: CT HMS Concept Spring Bar, Grivel K10G Clepsidra, AustriaAlpin fifty:fifty, Mammut Smart HMS; na dole: Edelrid HMS Strike Safelock, schemat działania systemu Safelock (źródło: edelrid.de) oraz Edelrid HMS Bulletproof
Osobiście nie stosuję żadnego patentu na nieobracanie się karabinka, ale używam karabinka z automatyczną blokadą zamka typu triact-lock (nigdy w tym przypadku twist lub wire/slide). Dlatego triact, bo tylko z taką automatyczną blokadą występuje Petzl Oxan, którego używam. Poza tym lubię blokady zamka ball-lock, pinchlock i twin gate. Kiedy używam przyrządów asekuracyjnych stojąc na ziemi, asekurując czasami cały dzień rożne osoby, np. na eventach i nie wyobrażam sobie tracić czas na każdorazowe zakręcanie i odkręcanie karabinka, a także narażanie ludzi na to, że przy którymś razie nie zablokuję karabinka. Do wspinaczki wielowyciągowej preferuję przyrząd CT Be Up i trzy karabinki zakręcane Petzl Attache. Tutaj zakręcane są praktyczne, bo wiążąc wyblinkę na karabinku jedną ręką, automat przysporzyłby wiele problemów. Dodatkowo karabinki są cały czas obciążone, a ten od przyrządu jest sprawdzany przez wspinającego przed rozpoczęciem wspinaczki.
Znakowanie i dodatkowe informacje jakie możemy znaleźć w instrukcjach obsługi
Z samego przyrządu wyczytamy jego model (jeżeli producent posiada w ofercie więcej niż 1), zakres obsługiwanych średnich lin (z dokładnością do 0,1 mm), a także prawidłowy sposób wprowadzenia liny w przyrząd. Będzie na nim też piktogram instrukcji obsługi zalecający nam dokładne zapoznanie się z jej treścią, bez czego możemy nie być w stanie zapewnić odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa podczas użytkowania. W instrukcjach dostarczonych przez producenta znajdziemy na pewno dane umożliwiające kontakt z nim, ale też numer normy, typ przyrządu (1-8), charakterystykę przyrządu, a także odpowiedni sposób użycia. Osoba używająca przyrządu powinna być kompetentna w tym zakresie lub znajdować się pod nadzorem takiej osoby. Instrukcja zawiera sposób łączenia przyrządu z innymi elementami lub podsystemami łańcucha asekuracyjnego. Efekt hamowania jest oczywiście zależny od średnicy, śliskości czy nawet stopnia zawilgocenia liny, ale też innych czynników. Użytkownik powinien sprawdzić jaka występuje siła hamowania w bieżącej konfiguracji, przed zezwoleniem wspinaczowi na rozpoczęcie wspinaczki lub przed samodzielnym zjazdem. Ręka hamująca musi zawsze obejmować linę. Jeżeli jest możliwość dostosowania tarcia (w przypadku przyrządów bez automatycznej blokady), powinna być w instrukcji informacja jak należy to zrobić – np. przyrząd wpięty rowkami do siebie – mniejsza siła hamowania, odwrotnie – większa. Czytając instrukcję dowiemy się też jak należy przechowywać i serwisować przyrząd, jaki jest jego okres trwałości i jak ocenić, że nie nadaje się już do użytku, co powinniśmy być oczywiście w stanie wyłapać podczas regularnego sprawdzania przed każdym użyciem. Jeżeli chemikalia, wilgoć, lód i inne warunki mają wpływ na funkcjonowanie przyrządu, informacje na ten temat również powinny znaleźć się w instrukcji obsługi.

Julia Cecerska na drodze Ryski Dawida, asekurowana przez swojego męża Joachima (fot. Mariusz Połowczuk, offamedia.com)
Zasady odpowiedniego dbania o przyrządy asekuracyjno-zjazdowe, żeby służyły dłużej i było mniejsze ryzyko uszkodzenia współpracującej z nimi liny, a także zasady związane z oględzinami przed każdym użyciem i tym co kwalifikuje do wycofania, zawarte zostały w osobnych artykułach – „Materiały z jakich produkowany jest sprzęt, co mu szkodzi i jak o niego odpowiednio dbać” oraz „Sprawdzanie sprzętu, czyli o kontroli przed każdym użyciem oraz kontrolach okresowych”. Zachęcamy do zapoznania się z pozostałymi częściami naszej serii artykułów sprzętowych „NIE wszystko o…”
zdjęcia: Mariusz Połowczuk Offa Media
Mateusz Gutek
dyrektor Polskiej Szkoły Alpinizmu
Źródła:
- petzl.com
- v7a7.pl
- rockexotica.fr
- grivel.com
- austrialpin.at
- edelrid.de
- bergfreunde.de
- 8a.pl
- alpenverein-neuoetting-altoetting.de
- wspinanie.pl
- autobelay.de
- trublueclimbing.com
- thrillsyndicate.com
- newape.com
- avs.edelrid.com
- blog.outdoorprolink.com
- outdoor-magazin.com
- EN15151-1: Urządzenia z blokada wspomaganą ręcznie
- EN15151-2: Ręczne urządzenia hamujące