cz.15: Wspinaczkowe przyrządy asekuracyjno-zjazdowe – EN15151-1 i EN15151-2

Strona główna 9 Artykuły sprzętowe 9 cz.15: Wspinaczkowe przyrządy asekuracyjno-zjazdowe – EN15151-1 i EN15151-2

Przyrządy asekuracyjno-zjazdowe – to jak sama nazwa wskazuje – przyrządy za pomocą których można asekurować oraz zjeżdżać po linie. Zasada ich działania opiera się na tarciu liny o obudowę przyrządu (czasami również inne jego elementy), albo tarciu o obudowę przyrządu i karabinek, przez który przepięta jest lina. Używamy ich podczas uprawiania rożnych form wspinaczki, a także w taternictwie jaskiniowym i canyoningu. Przyrządy tego typu nie są odpowiednie do wykonywania prac na wysokości, chociaż wiele z tych wykonanych wg. odpowiedniej do tego normy (EN12841 typ C), certyfikowane jest dodatkowo wg. normy odpowiedniej dla wspinaczkowych przyrządów asekuracyjno-zjazdowych. Istnieją również przyrządy tylko zjazdowe – nie umożliwiające asekuracji wspinacza. Dobór odpowiedniego przyrządu do rodzaju uprawianej aktywności, może mieć kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa, ale też wygody. Data publikacji: 04.02.2021r.

 

Ostrzeżenie: Wspinaczka i inne pokrewne dyscypliny, należą do sportów z natury niebezpiecznych. Informacje zawarte w tym i innych artykułach serii nie mają charakteru szkolenia, a jedynie uzupełniają odpowiednie kursy lub zachęcają do ich odbycia. Polska Szkoła Alpinizmu (Niepubliczna Placówka Kształcenia Ustawicznego), nie bierze odpowiedzialności za samodzielne stosowanie zawartych treści, ani też za potencjalne błędne zrozumienie części lub całości tekstu, niezgodne z intencją autora.

 

Jedną z ważniejszych funkcji przyrządów asekuracyjnych, jest wspomóc wyłapanie odpadnięcia wspinacza od ściany. Tomek Caputa, Mišja Peč, Słowenia (fot. Mariusz Połowczuk, offamedia.com)

 

W dalszej części artykułu omówione zostaną różne przyrządy używane do asekuracji lub zjazdu, w następującej kolejności:

  • kubki symetryczne i asymetryczne
  • hybrydy
  • przyrządy półautomatyczne
  • automaty do asekuracji
  • przyrządy do wspinaczki solowej
  • przyrządy zjazdowe

a także dodatkowo:

  • zasady bezpiecznego korzystania z przyrządów asekuracyjnych (w tym również blokowanie przyrządu węzłem flagowym) rozlokowane w treści powyższych podpunktów, a także pomiędzy nimi:
  • dobór odpowiedniego przyrządu
  • wymogi normy
  • radzenie sobie z różnicą wagi między wspinającym a asekurującym
  • specjalne rozwiązania w karabinkach czy uprzężach, służące do zwiększenia bezpieczeństwa podczas asekuracji
  • oraz znakowanie i dodatkowe informacje jakie możemy znaleźć w instrukcji obsługi

 

Dwa popularne typy przyrządów asekuracyjnych – kubek i hybryda

 

Kubki

Kubek to najprostszy i najpopularniejszy przyrząd asekuracyjno-zjazdowy. Składa się z metalowej części z jednym albo dwoma otworami, a także linki stalowej w gumowym oplocie – służącej do wpinania karabinka. Niegdyś bywały sztywne cięgna zamiast linki stalowej, obecnie są już rzadko spotykane. Jeszcze rzadziej spotyka się pojedyncze kubki, które mają zastosowanie tylko przy użyciu pojedynczej liny. Kubki mogą być symetryczne i asymetryczne. Asymetryczne mają zazwyczaj rowki wspomagające utrzymanie odpadającego od ściany wspinacza (lub zawisającego na bloku). W asymetrycznych, nawet tych bez rowków, siła hamowania przyrządu zależy zazwyczaj od sposobu wpięcia – w jednej pozycji jest mniejsza – do asekuracji lekkich osób, lub przy użyciu grubszej/sztywniejszej liny, a w drugiej pozycji siła hamowania jest większa. Przyrządy takie to 4 typ zawarty w normie EN15151-2, dotyczącej manualnych przyrządów do asekuracji i zjazdu. Typ 3, to również przyrządy posiadające funkcję dostosowywania tarcia, ale służące jedynie do zjazdu. Typ 1 i 2 nie posiadają funkcji dostosowywania tarcia i analogicznie – typ 1 służy tylko do zjazdu a 2 do asekuracji i zjazdu. Do typu 2 należą więc symetryczne kubki i niektóre przyrządy półautomatyczne.

 

Od lewej: pojedynczy asymetryczny kubek z rowkami Ocun Tuber Uno, podwójny symetryczny kubek CT Doble oraz podwójny asymetryczny kubek z rowkami Grivel Master

 

Kubki symetryczne dobrze sprawdzają się z grubszymi linami i w umożliwiają dynamiczną asekurację w znacznie większym stopniu, niż kubki z rowkami, w których to jeżeli lina się zakleszczy, uniemożliwia tzw. „przepuszczanie”. Oczywiście w przypadku cienkich czy śliskich lin, kubki z rowkami nie tylko umożliwią dynamiczną asekurację w odpowiednio dużym stopniu, ale też są niezbędne żeby mogło być bezpiecznie – niska siła hamowania kubków symetrycznych mogłaby spowodować w takim przypadku przypalenie ręki i odruchowe puszczenie liny. Puszczenie liny, to generalnie podstawowe ryzyko związane z używaniem przyrządów bez „automatycznej” blokady, co może mieć miejsce przy nieprawidłowej technice asekuracji, skręconej linie, czy uderzeniu asekurującego o ścianę. To ostatnie z kolei, może wydarzyć się np. jeżeli między asekurującym a ścianą znajduje się jakiś przedmiot (lub skała, korzeń itp.), o który mógłby się potknąć, ale też kiedy stanie na linie i podczas opuszczania czy odpadnięcia wspinacza od ściany poślizgnie się na niej jak na skórce od banana. Asekurujący może też zostać gwałtownie przyciągnięty do ściany z powodu dużej różnicy wagi między nim a wspinającym. Nie są to oczywiście wszystkie powody. Z jednej strony w przypadku osób początkujących bezpieczniej byłoby użyć półautomatycznych przyrządów, które wybaczają niektóre błędy, z drugiej – ważne żeby były to przyrządy, które nie oduczają prawidłowych nawyków podczas asekuracji (a niestety tych, które tworzą błędne nawyki jest dużo). Dodatkowo nie wszystkie przyrządy półautomatyczne są odpowiednio bezpieczne dla początkujących, gdyż mnogość błędów jakie można popełnić przy ich obsłudze, była już skutkiem licznych wypadków, ale o tym później.

 

Kubek CT Doble VS półautomat CT Click Up+ (w tym przypadku paradoksalnie, oba wykonane zostały wg. tej samej normy – 15151-2 – „Ręczne urządzenia hamujące”)

 

Wszystkie przyrządy z rowkami jakie znam, używane we współpracy z grubszą lub bardziej wypracowaną liną (no może poza jednym, bardzo dobrze sprawdzającym się ewenementem – CT Be Up’em), a także wiele półautomatów (tych z ruchomą krzywką dociskającą linę do obudowy przyrządu), w celu wygodnego podawania liny wymagają wprowadzania jej z góry – inaczej natychmiastowo blokuje się zaciskana w rowkach (a w przypadku półautomatów dociskana krzywką). Nie powinno się używać takich kombinacji liny i przyrządu, które wymuszałyby nieprawidłowe czynności podczas asekuracji – wielokrotnie widuje się asekurujących, którzy zamiast podawać linę z dołu wzdłuż ciała i kończyć tą czynność z ręką hamującą pod przyrządem, wykonują ruchy odwrotne jak podczas wybierania – ręka hamująca unoszona jest do góry i wprowadza linę w przyrząd w nieprawidłowy sposób. Nieraz jest to wina tego, że ktoś był źle uczony, ale myślę że częściej jednak nawyku wytworzonego podczas złego dobrania przyrządu do liny.

 

Nieprawidłowa technika podawania luzu

 

Hybrydy

Przyrządy hybrydowe stanowią połączenie kubka (zazwyczaj z rowkami) z płytką przewodnicką (umożliwiającą wygodną asekurację na pośrednim/górnym stanowisku – czyli tzw. „ściąganie drugiego”). W efekcie od zwykłego kubka różnią się dodatkowym otworem, który umożliwia wpięcie przyrządu do pośredniego czy górnego stanowiska. Większość z nich posiada jeszcze jeden, mniejszy otwór – po przeciwnej stronie przyrządu niż ten pierwszy, używany w celu odblokowania przyrządu pod obciążeniem, żeby opuścić w razie potrzeby „drugiego” na linie podczas wspinaczki wielowyciągowej. Używanie przyrządów tego typu, ułatwia również wychodzenie po linie w awaryjnej sytuacji (wymagającej tzw. „prusikowania”).

 

Trzy rewolucyjne hybrydy – od lewej: DMM Pivot, Edelrid GigaJul oraz CT Be Up

 

Przyrząd hybrydowy wpięty do pośredniego/górnego stanowiska w prawidłowy sposób, powoduje, że przy odpadnięciu od ściany „drugiego na linie”, lina zablokuje się w przyrządzie automatycznie (poprzez dociśnięcie do jego obudowy lub najczęściej rowków znajdujących się na jej powierzchni. Nie zwalnia nas to oczywiście z trzymania liny „idącej do wolnego końca” (czyli w tym przypadku do asekurującego). Jest to dużo wygodniejszy i bardziej bezpieczny sposób, niż gdyby asekurować z przyrządu wpiętego w uprząż na pośrednim/górnym stanowisku. Jednak w przypadku konieczności opuszczenia „drugiego na linie” trzeba wykonać nieco bardziej skomplikowaną operację.

 

Użycie hybrydowego przyrządu do asekuracji na pośrednim/górnym stanowisku

 

Standardowym sposobem odblokowania przyrządu wpiętego w stanowisko pod obciążeniem, jest wpięcie karabinka z pętlą z repsznura do łącznika uprzęży i zawiązanie za jego pomocą blokera na luźnej żyle liny pod przyrządem. Robimy to w celu wygodnej kontroli nad prędkością opuszczania, ale też żeby stworzyć backup i nie dopuścić do lotu na całą długość liny, gdyby asekurujący ją puścił albo lina „idąca” do wspinacza ustawiła się w takiej pozycji, że przestanie dociskać linę „idącą” do asekurującego. Po sprawdzeniu czy bloker blokuje się na linie i czy nie ma możliwości, że zostanie wkręcony w przyrząd, należy wpiąć kompatybilny karabinek w mniejszy dodatkowy otwór i za pomocą dźwigni obrócić przyrząd tak, żeby umożliwić przesuwanie się liny w przyrządzie. Te i kolejne wskazówki, mają za zadanie oczywiście stworzyć tylko ogólny pogląd – nie są ani kompletne, ani nie mają na celu zachęcić kogokolwiek do samodzielnego testowania opisywanych technik. Wręcz przeciwnie – umiejętności tego typu należy uczyć się tylko pod okiem odpowiedniego instruktora. Odpowiedniego, czyli takiego który nie tylko wie jak to zrobić, ale też jak tego nauczyć – a to w praktyce są często dwie zupełnie inne kwestie.

 


  Bezpieczne opuszczanie „drugiego na linie”

 

Zdarza się, że ktoś nie ma odpowiednio dużo siły, żeby wykonać ten manewr. Wtedy pomocny może okazać się ciekawy hybrydowy przyrząd DMM Pivot, który posiada obrotowy punkt wpięcia w stanowisko, ułatwiający znacznie operację odblokowania przyrządu. Są tez różne inne sposoby, które wykorzystują przeciwwagę – na zdjęciach skuteczny i w moim odczuciu najbardziej czytelny. Po zawiązaniu blokera, należy zaciągnąć odpowiednio długą taśmę, lub dowiązać repsznur, do karabinka przyrządu, przez który przepięta jest lina. Następnie przepiąć taśmę lub repsznur przez stosunkowo odległy, ale na pewno solidny punkt stanowiska. Dalej – wpiąć taśmę lub repsznur w uprząż w taki sposób, że ich obciążenie spowoduje odblokowanie przyrządu – znaczy to, że długość elementu łączącego przyrząd z uprzężą musi być na tyle niewielka, żeby asekurujący zawisnął w nim, zamiast w swoim auto.

 

Jedna z metod stosowanych w celu ułatwienia opuszczania „drugiego na linie”

 

W przypadku konieczności powrotu na drogę wspinaczkową po odpadnięciu w okapie, albo powrotu do stanowiska w sytuacji niemożności zrzucenia liny podczas wycofów, używa się techniki prusikowania za pomocą dwóch pętli z repsznura. Posiadając hybrydowy przyrząd i odpowiednio cienkie/śliskie liny, można z powodzeniem zastąpić nim jeden z repsznurów. Pozwala to na szybsze, wygodniejsze i mniej męczące zdobywanie wysokości podczas prusikowania. Żeby użyć tej techniki, należy wpiąć przyrząd w łącznik uprzęży w taki sposób jak wpinamy w stanowisko przy „ściąganiu drugiego”, a następnie wprowadzić linę albo liny (w zależności od sytuacji) do przyrządu w prawidłowy sposób – idąca do góry po stronie uprzęży, idąca do wolnego końca po stronie rowków. Następnie należy zablokować karabinek i sprawdzić czy zarówno ten, jak i drugi karabinek (przez który przepięte są liny), zostały skutecznie zablokowane.

 

Prusikowanie za pomocą przyrządu hybrydowego i pętli z repsznura

 

Testowanie przyrządów wg. normy EN15151-2

Przyrządy asekuracyjne, w zasadzie jak każdy rodzaj sprzętu, nie mogą mieć ostrych krawędzi. Sprecyzowane zostały określone wymiary dotyczące zagięcia krawędzi wszystkich otworów przyrządu. Każdy punkt wpięcia ma średnicę co najmniej 13mm. Przyrządy bez automatycznej blokady testowane są tylko na odporność na obciążenie statyczne. Każdy punkt wpięcia przyrządu testowany jest z najmniejszą średnicą każdego typu liny dopuszczonej do współpracy z danym przyrządem. Dla liny pojedynczej i dwóch żył liny bliźniaczej musi wytrzymać siłę 7kN przez 60 sekund, a dla jednej żyły liny połówkowej 5 kN. Test jest powtarzany z linami o maksymalnej dopuszczonej średnicy dla każdego dopuszczonego typu liny. Jeżeli przyrząd jest przeznaczony do asekuracji z pośredniego/górnego stanowiska, podlega też testowaniu w innej konfiguracji, z użyciem jednej żyły liny o najmniejszej dopuszczonej średnicy. W takim układzie przyrząd musi wytrzymać siłę równą 8kN przez 60 sekund.

 

Testowanie kubków i innych przyrządów wykonanych wg. normy EN15151-2 (źródło: edelrid.de)

 

Obsługa przyrządów asekuracyjnych (w dużym skrócie)

Wiadomo, że nie każda część uprzęży nadaje się do asekuracji. W uprzężach wspinaczkowych karabinki wpinamy do łącznika a linę przywiązujemy do miejsc jej wiązania, czyli w dwie pętelki, które obejmuje łącznik. Wpinanie przyrządu w inne miejsca uprzęży może być bardzo niebezpieczne. Dodatkowo jest wiele błędów, które można popełnić, dlatego trzeba być ich świadomym i świadomie ich unikać – nie tylko będąc skoncentrowanym podczas wszystkich czynności związanych z przygotowaniem przed wspinaczką/asekuracją, ale też nie zapomnieć o wzajemnej kontroli partnerów.

 

Niebezpieczne i bardzo niebezpieczne błędy – od lewego górnego rogu: wiązanie liny lub wpinanie przyrządu do nieprzeznaczonych do tego miejsc – 1. pętelka pomocnicza na łączeniu nogawek 2. szpejarka; nieprawidłowe użycie przyrządów – 3. zamek karabinka po stronie ręki hamującej 4. lina przełożona pomiędzy otworami kubka, zamiast przez jeden z nich + przez karabinek 5. niezabezpieczony karabinek 6. karabinek wpięty w miejsca wiązania liny zamiast łącznik

 

Nie rozłączamy przyrządu z karabinkiem, a także kiedy otwieramy karabinek, trzeba uważać żeby nie stracić przyrządu – powinien znajdować się wtedy albo na linie, albo po przeciwnej stronie karabinka niż zamek, dzięki czemu nie ma możliwości go stracić. Przyrządy spadające z wysokości powodują różnorodne problemy – od konieczności dokończenia wspinaczki za pomocą mniej wygodnej i bezpiecznej, mocno kręcącej linę półwyblinki, po ryzyko zrobienia komuś krzywdy (chociażby asekurującemu) no i oczywiście zazwyczaj koniecznością zakupu nowego przyrządu. No chyba, że go znajdziemy i nie będzie uszkodzony (osoby, które myślą że każdy sprzęt, który upadł z wysokości muszą przeznaczyć do kasacji, powinny przeczytać nasz artykuł o karabinkach :) )

 

Prawidłowy i nieprawidłowy sposób operacji karabinkiem, jeżeli znajduje się coś w jego środku

 

Możemy spotkać się z rożnymi sposobami asekuracji. Kiedyś najpopularniejszy, określany przez niektórych jako jedyny prawidłowy, polegał na przekładaniu rąk na linie pod przyrządem. Ma on swoje zalety, ma też liczne wady. Chciałoby się powiedzieć, że wypadł z obiegu lata temu, ale niektórzy uczą go po dziś dzień. „Docelowy” sposób jest efektywny i stosunkowo bezpieczny (jeżeli wykonuje się odpowiednio związane z nim czynności), zarówno podczas wspinaczki na wędkę jak i podczas wspinaczki z dolna asekuracją, przy której to okazji sposób z przekładaniem rąk pod przyrządem sprawdza się bardzo słabo. W docelowym sposobie asekuracji ręce mają przydzielone funkcje – lewa u praworęcznych to podtrzymująca, a prawa hamująca. Podtrzymująca, bo ma za zadanie podtrzymywać przyrząd, żeby nie opadał (podaje również linę do przyrządu kiedy hamująca zaczyna wybierać) a hamująca, ponieważ ma za zadanie wyhamować odpadnięcie wspinacza od ściany. Po wybraniu luzu na linie (oczywiście w taki sposób, żeby przyrząd nie opadał), ręka hamująca „zagina linę w przyrządzie”, po czym luzuje chwyt (nie puszczając nigdy liny – ma ją obejmować palcami wskazującym, środkowym oraz kciukiem, tworząc charakterystyczną tuleję) i przesuwa się w stronę przyrządu (zachowując odpowiednio bezpieczny dystans, na odległość karabinka). Asekuracja w taki sposób jest bardzo sprawna, łatwo jest przejść z wybierania liny do jej podawania i odwrotnie, a także przez to, że przyrząd nie opada – karabinek nie ustawia się w poprzek i nie ma ryzyka, że się pogubimy. Opadający przyrząd skutkuje często puszczeniem liny ręką hamującą. Więcej o docelowym sposobie asekuracji i ogólne wiadomości nt. przyrządów asekuracyjnych, możecie obejrzeć w jednym z odcinków naszej serii o podstawach wspinaczki.

 

 

Docelowy sposób asekuracji + dwa najczęstsze, najbardziej niebezpieczne błędy

 

Asekuracja to bardzo odpowiedzialne zadanie, dlatego trzeba się do niej przyłożyć – trzymamy przecież w rękach życie drugiej osoby. Zarówno docelowy sposób asekuracji, jak i ten z przekładaniem rąk, nie za bardzo nadają się do uczenia początkujących, bo przy obydwu zdarzają się na początku bardzo niebezpieczne błędy natury koordynacyjnej (nawet bardziej przy docelowym). Przy tym z przekładaniem rąk z kolei, przez opadający przyrząd w sytuacji odpadnięcia od ściany asekurujący chwytali często obiema rękami linę nad przyrządem – zamiast pod – bo mieli ja przed oczami. Widziałem takie przypadki i słyszałem o wielu innych od zaprzyjaźnionych instruktorów. Najbezpieczniej uczy się tzw. „sposobem uproszczonym”, który bardzo szybko pozwala na bezpieczną asekurację, łatwo jest sobie go przypomnieć po przerwie, a po jego utrwaleniu, nauka docelowego sposobu przychodzi dużo łatwiej (na rozwinięcie tematu trzeba by poświęcić osobny artykuł). Na sposób z przekładaniem rąk pod przyrządem nie ma już w takim razie za bardzo miejsca – na sam początek jest za trudny, a docelowo i tak musimy nauczyć się innego. Oczywiście jeżeli ktoś asekuruje prawidłowo z przekładaniem rąk pod przyrządem – asekurując na wędkę – będzie robił to prawdopodobnie odpowiednio bezpiecznie, ale chcąc asekurować „z dołem” i tak będzie musiał przyswoić sposób nazywany przez nas „docelowym”.

 

Ogólny schemat uproszczonego sposobu asekuracji

 

W przypadku gdy wspinający wisi długo na bloku, na przykład podczas patentowania drogi w celu odpoczynku przed próbą wykonania kolejnych ruchów, asekurujący żeby nie męczyć rąk, może zablokować przyrząd asekuracyjny wiążąc węzeł flagowy. W takim sam sposób blokuje się przyrząd, żeby odciążyć obydwie ręce w celu rozplątania skręconej czy poplątanej liny. Żeby zawiązać węzeł flagowy, linę po stronie ręki hamującej dociskamy ręką podtrzymującą do obudowy przyrządu. Ręka hamująca przekłada przez karabinek pętlę z liny, przez którą po przełożeniu dwóch palców, przeciągamy kolejną pętlę. Powstały w ten sposób węzeł flagowy zaciągamy na karabinku blisko przyrządu, pociągając pętlę ku górze jedną ręką, a drugą dociągając do karabinka.

 

Blokowanie przyrządu flagowym

 

Nie ma potrzeby dociskać już liny hamującej do obudowy przyrządu, ale żeby móc uwolnić obie ręce, węzeł flagowy należy jeszcze zablokować kluczką, czyli po prostu supłem zawiązanym na linie zaraz nad przyrządem. Niniejszy opis pochodzi z 4ego odcinka naszej serii filmów szkoleniowych o wspinaczce z dolną asekuracją.

 

Zabezpieczanie flagowego kluczką

 

Przyrządy półautomatyczne

Kiedy słyszymy określenie automat, to w kontekście przyrządu asekuracyjnego chodzi zazwyczaj o przyrząd półautomatyczny. Nie asekuruje sam, ale blokuje obciążaną linę samoczynnie. Oczywiście jeżeli mu w tym nie przeszkadzamy, a i tak w momencie odpadnięcia wspinającego od ściany, powinniśmy zacisnąć rękę hamującą na linie pod przyrządem. Były bowiem przypadki upadków z wysokości wspinaczy, lub przypalenia rąk asekurujących, podczas używania przyrządów półautomatycznych nie tylko z winy nieprawidłowej techniki asekuracji – ale też sytuacji, w których automatyczna blokada liny się nie aktywowała, dlatego obejmowanie ręką hamującą liny, przez cały czas podczas asekuracji, jest niezbędne.

 

Dwa, prawdopodobnie najbardziej popularne, modele półautomatycznych przyrządów asekuracyjnych

 

Podstawową zaletą półautomatów jest to, że kiedy wspinający wisi na linie, asekurujący nie męczy się trzymaniem jej – wystarczy że obejmuje linę, która blokowana jest w zasadzie całkowicie przez przyrząd. W różnych sytuacjach przyrządy półautomatyczne mogą też zapewniać większy poziom bezpieczeństwa. Przykładowo – przy dużej różnicy wagi między asekurującym a wspinającym, asekurujący prawidłowo zatrzymując odpadnięcie, został przyciągnięty do ściany, uderzył w nią, wskutek czego puścił linę. Jeżeli tylko przyrząd nie został dociśnięty do ciała asekurującego lub ściany w taki sposób, że nie jest w stanie blokować liny, lina pozostanie zablokowana, nawet jeżeli asekurujący ją puści. Wspinający jest wtedy bezpieczny, a asekurujący nawet gdyby był nieprzytomny, stanowi dla niego odpowiednią przeciwwagę. Podczas popularnego we wspinaczce sportowej patentowania, kiedy to wspinacz często (i czasami na długo) zawisa na linie, asekurujący mógłby być zmęczony trzymaniem liny po takim, nieraz ponad godzinnym, procesie (zwłaszcza kiedy lina jest cienka/śliska a przyrząd bez rowków) i rozpoczyna wspinaczkę bez „świeżości”.

 

Przyrząd w funkcji umożliwiającej podawanie liny oraz zablokowanej

 

Przyrządy półautomatyczne – wydawałoby się – powinny być wszystkie wykonane wg. normy EN15151-1, czyli tej dotyczącej przyrządów z blokadą. Tymczasem należałoby podzielić przyrządy półautomatyczne na te, które należą oficjalnie (w sensie wg. normy) do grupy przyrządów z blokadą i te które należą do grupy przyrządów bez niej.

 

Różne normatywy dwóch przyrządów z grupy półautomatów

 

Przy okazji opisywania kubków, wymienione zostały pierwsze 4 typy przyrządów asekuracyjno-zjazdowych i zjazdowych. Kolejne 4 to przyrządy z blokadą. 5ty i 6ty typ nie posiadają blokady antypanicznej, a 7my i 8my już tak. Typ 5ty i 7my to przyrządy tylko zjazdowe, 6ty i 8my natomiast – asekuracyjno-zjazdowe. No i w końcu dwa zasadnicze typy przyrządów półautomatycznych – te, które umożliwiają dynamiczną asekurację w większym lub mniejszym zakresie, ale jednak przepuszczaniem liny, i te, które „łapią” prawie że natychmiastowo i ograniczają możliwość dynamicznej asekuracji do podskoku lub podbiegnięcia pod ścianę. Konstrukcja tych pierwszych powoduje, że linę przepina się zazwyczaj przez karabinek, a odwrotne wpięcie (o 180º wokół osi pionowej) powoduje, że przyrząd działa jak zwykły kubek. Generalnie w wielu przypadkach obsługa takich przyrządów jest identyczna jak w przypadku kubka (z niewielkimi różnicami w przypadku opuszczania wspinacza na ziemię czy zjazdu). Te sztywniej „wyłapujące” półautomaty, posiadają zazwyczaj taką konstrukcję, że lina porusza się wewnątrz przyrządu bez kontaktu z karabinkiem. Wymagają też nieco innych czynności do obsługi przyrządu.

 

Na górze blokowanie liny za pomocą ruchomej krzywki w przyrządzie GriGri Petzla; na dole przyrządy półautomatyczne, umożliwiające dynamiczną asekurację w większym stopniu – Edelrid GigaJul i zablokowany CT Click Up+

 

Minusem półautomatycznych przyrządów, poza ich ceną i często brakiem uniwersalności (wiele z nich obsługuje tylko pojedyncze liny, a także nie posiada funkcji przyrządów hybrydowych), jest utrudnione podawanie luzu wspinaczowi podczas robienia wpinki. Zwłaszcza jeżeli potrzebuje dużo luzu w krótkim czasie, lub asekurujący nieco się spóźni i nie poda luzu na czas. Jednymi z najpopularniejszych przyrządów półautomatycznych są z pewnością Click Up firmy CT (Climbing Technology) oraz GriGri Petzla. Na ich podstawie omówię plusy i minusy obu, zdefiniowanych wcześniej roboczo, grup przyrządów półautomatycznych. Click Up+ to rozwinięta wersja popularnego i poniekąd rewolucyjnego przyrządu Click Up. Click Up umożliwia dynamiczną asekurację, jeżeli tylko lina nie jest sztywna albo asekurujący nie zaciśnie gwałtownie ręki na linie. Jak już było wspomniane, odwrotne włożenie liny w przyrząd nie powoduje wyraźnego wzrostu zagrożenia, ponieważ działa wtedy jak zwykły kubek. Konstrukcja jest bardzo prosta i opiera się na docisku liny do odpowiednio wyprofilowanej części przyrządu, poprzez karabinek, przez który jest przepięta – podczas tego słychać charakterystyczne kliknięcie, stąd nazwa. Na zablokowanym przyrządzie da się wybierać linę, podawać już nie. O ile, kiedy lina nie jest wypracowana, wybiera się ją bez przeszkód w zablokowanym przyrządzie, o tyle kosztuje to dużo wysiłku kiedy jest przeciwnie – grubsza, sztywniejsza nie za bardzo nadaje się do współpracy z przyrządami tego typu (czyli również np. z popularnymi przyrządami z serii Jul Edelrida).

Click Up i jemu podobne przyrządy, są stosunkowo lekkie i niewielkich rozmiarów. Mogą wymagać konieczności użycia określonego karabinka – w przypadku Click Up’ów nie da się kupić już przyrządu bez karabinka – występują tylko w zestawie. Dołączony karabinek ma swoje wady – jest zakręcany (więcej o tym w dalszej części artykułu), ale też posiada system ACL, czyli agrafkę w jego dolnej części, służącą do stabilizacji karabinka w uprzęży. Niby dobrze, że karabinek się nie obraca ustawiając w poprzek, ale zabiera nieco „światła” karabinka, co w połączeniu z szerokim przyrządem, uniemożliwia wygodne otwieranie karabinka. Click Up+ jest większy (co nie znaczy, że cięższy), ale przede wszystkim posiada dodatkowy system ułatwiający szybkie podawanie liny. Chodzi o zapadkę połączoną ze sprężyną, która znajduje się w dolnej części przyrządu i przeciwdziała niezamierzonemu zablokowaniu przyrządu (oczywiście tylko do pewnego stopnia). Z jednej strony jest to bardzo pomocne, z drugiej może spowodować niebezpiecznie długi lot (z glebowaniem włącznie). Stało by się tak w przypadku puszczenia liny przez asekurującego, zwłaszcza gdyby była ona cienka lub śliska. Z tego powodu nie zalecałbym używania wersji z „+” początkującym. A wiem co mówię, bo początkujący asekurujący upuścił mnie jakiś czas temu na glebę, używając dokładnie takiego przyrządu (a generalnie obsługiwał go dobrze, dopóki coś poszło nie tak, ale opiszę to „coś” parę linijek tekstu niżej). Dodatkowo pokazując go na szkoleniach, miałem okazję sprawdzać na różnych linach po jakim czasie zablokuje się, gdyby nie chwycić liny ręką hamującą. Przy odpadnięciu od ściany na niedużych wysokościach, nowej śliskiej liny po prostu nie zdąży zablokować. Jest to jeden z argumentów na poparcie jednej z najważniejszych zasad używania przyrządów asekuracyjnych – niezależnie od ich typu, zawsze obejmujemy linę pod przyrządem co najmniej jedną ręką i nie rozłączamy palca wskazującego, środkowego i kciuka (charakterystyczna tuleja).

Click Up+ sprzedawany jest z tym samym karabinkiem co pierwotna wersja, ale nie działa z nim za dobrze – wiele osób narzeka, że często się blokuje podczas podawania liny, nawet podczas umiejętnego jej podawania. Można też spotkać z przeciwnymi informacjami, ale potwierdzam z własnego doświadczenia i obserwacji asekurujących osób. Z tego powodu, a także tych wymienionych wcześniej, używam innego karabinka – stalowego owalnego z automatyczną blokadą – Petzl Oxan TL. Stalowego, bo wspinam się często i nie ma sensu w takim przepadku wycierać aluminiowych karabinków (oczywiście asekurując z ziemi, gdzie waga karabinka nie ma większego znaczenia), a owalnego bo nie ma tu potrzeby używać cięższych i gorszych HMSów (gorszych tylko w tym przypadku, dlatego bo nie znam lepszego stalowego karabinka niż Oxan – kiedy biorę ze sobą sprzęt „na górę”, biorę oczywiście aluminiowe HMSy). Z kolei z automatyczną blokadą, bo zakręcane zawodzą, co jest poparte wieloma wypadkami.

Dlaczego używamy w wielu wspinaczkowych sytuacjach zakręcanych i jak zrobić, żeby było w takich sytuacjach odpowiednio bezpiecznie – o tym w przedostatnim rozdziale niniejszego artykułu. Nie mniej jednak, użycie innego karabinka niż ten dołączony do zestawu, lub zalecany w instrukcji obsługi producenta, może być niebezpieczne – przyrząd może się blokować nieprawidłowo, lub ciężko będzie opuszczać wspinacza (lub zjeżdżać) z odpowiednią szybkością – a jeżeli lina przypali asekurującemu (lub zjeżdżającemu wspinaczowi – nie mylić z opuszczanym) rękę i puści ją odruchowo, przyrząd ustawiony w pozycji szybkiego opuszczania (inaczej lina nie przypaliła by ręki) spowoduje niechybne uderzenie o ziemię. Nie może być inaczej, bo człowiek w sytuacji stresowej nie będzie miał odruchu puszczenia przyrządu – a wręcz przeciwnie – ustawi go w jeszcze bardziej „otwartej” pozycji. Nie pomaga w świadomym puszczeniu przyrządu i złapaniu liny (która została wypuszczona z ręki ułamki sekundy wcześniej) fakt, że wszystko dzieje się bardzo szybko – 10 metrów pokonujemy w pionie (w kierunku gleby, „nie wybaczającej błędów”), w 1,42 sekundy. Click Up i wiele innych podobnych, jak Giga Jul na zdjęciu poniżej, występują w wersji na dwie liny, a także z możliwością asekuracji z pośredniego/górnego stanowiska.

 

 

O ile Click Up i podobne mu przyrządy (jak np. ATC Pilot, Salewa Ergo Belay itp.) nie oduczają prawidłowych odruchów podczas asekuracji, bo nie różnią się w tym względzie obsługi niczym od kubków, o tyle szkodliwe z punktu widzenia dydaktyki (zwłaszcza w przypadku osób początkujących), jest używanie przyrządów półautomatycznych, które w celu podawania luzu, lub opuszczania wymagają uniesienia ręki hamującej ponad przyrząd. Nie trzeba tu dużo mówić – jeżeli ktoś będzie miał nawyk trzymania ręki hamującej nad przyrządem (zamiast pod), nie będzie zapewniał odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa osobie wspinającej, kiedy zamiast takiego półautomatu użyje kubka. O ile w niektórych przyrządach półautomatycznych „dezaktywujemy blokadę”, i asekurujemy jak z kubka poprzez odwrócenie (o 180º wokół osi pionowej), tak jak w przypadku Click Up’ ów, o tyle w innych przyrządach może być to osiągane w inny sposób (oczywiście zgodnie z instrukcją obsługi). W przypadku Alpine Up trzeba wpiąć karabinek w inne miejsce przyrządu, a w Giga Jul’u nie tylko wpiąć odwrotnie linę w przyrząd, ale też wcześniej przesunąć odpowiedni element przyrządu w tryb manualny.

 

Po lewej na górze GigaJul w trybie automatycznym, na dole manualnym. Po prawej widać suwak, który musi zostać przesunięty podczas zmiany trybu (oczywiście musi temu towarzyszyć odwrotne wpięcie liny i przyrządu)

 

Drugi z głównych typów przyrządów półautomatycznych, opiera się o blokowanie liny za pomocą docisku ruchomej krzywki przyrządu, do jego obudowy. Przyrządy te wymagają zazwyczaj rozsunięcia krzywek (lub innego ruchomego elementu) w celu otwarcia przyrządu. Niezbędne jest odpowiednie wprowadzenie liny, po czym prawidłowe zamknięcie przyrządu (czasem lina ustawia się w taki sposób, że jest to utrudnione) i spięcie karabinkiem obu krzywek (chyba że mamy do czynienia z przyrządem o innej konstrukcji)! Widziałem przypadki, gdy ktoś asekurował z przyrządu wpiętego w uprząż w taki sposób, że w każdym momencie mógł zostać otwarty (przez wpięcie w karabinek tylko obudowy, bez ruchomej okładki), a to oczywiście generuje duże ryzyku wypadnięcia liny. Występowanie niebezpiecznych sytuacji jest o tyle bardziej prawdopodobne, o ile mniej dokładnie przeprowadzana jest wzajemna kontrola przed rozpoczęciem wspinaczki (chyba, że nie występuje ona w ogóle to wtedy wszystko się może zdarzyć). Wybieranie liny następuje jak w kubku, podawanie niby też, ale – w przypadku konieczności szybkiego podania luzu, lub wypracowanej liny, operacja ta często wymaga modyfikacji. Z jednej strony może być konieczne podawanie liny „z góry”, czyli nie prawidłowo (tak jak to zostało już odpowiednio skomentowane wcześniej), z drugiej – żeby umożliwić szybkie podanie luzu i uniknąć wytwarzania nieprawidłowych nawyków, trzeba odpowiednio chwycić przyrząd. Robi się to w celu chwilowej dezaktywacji blokady na czas podawania luzu. I tu bardzo ważna uwaga.

Ludzie myślą, że półautomatyczne przyrządy, zwłaszcza tego typu jak najbardziej popularne na świecie GriGri, złapią zawsze, niezależnie od tego co zrobimy. Wyobraźcie sobie taką sytuację: niedziela, wieczór, trenuję na bulderowni znajdującej się na 3cim piętrze obiektu wspinaczkowego. Nagle słyszę solidne uderzenie o ziemię, po czym dwa zdania – jedno z pierwszego piętra – pytanie dziewczynki do ojca: „czemu go nie złapał?”, no i drugie z samego dołu od poszkodowanego: „przecież to miało załapać”. Zbiegam na dół pomóc dziewczynom na recepcji, ale i tak już wszystko wiem, bo sprawa powszechna (niestety) i oczywista – sam miałem długi lot zakończony uderzeniem w półkę i drzewo (na szczęście lina zaczęła się już wcześniej rozciągać i amortyzować lot) przez nieprawidłowe podawanie luzu przez asekurującego. Wracając do wypadku na ścianie – wspinający miał szczęście, bo odbił się od krawędzi posadzki pierwszego piętra, a potem jeszcze od połogu blisko podstawy ściany. Uderzył o ziemię najpierw piętami, a dopiero potem tyłkiem – i to też nie w ziemię, a obłożony materacem podeścik startowy. Szczęście w nieszczęściu – kręgosłup cały, jedynie obie pięty połamane w takim stopniu, że do operacji. Co się okazało – oboje (i wspinacz i asekurujący) chodzili na sekcję wspinaczkową, ale nie byli uczeni obsługi półautomatów (wniosek ogólny dla instruktorów – żeby nie zapomnieć zaprezentować prawidłowego sposobu asekuracji i przestrzec przed nieprawidłowym). Wspinający zaopatrzył się w „Gri” (cały świat je gloryfikuje, zwłaszcza na zachód od nas) i odbył szybkie przeszkolenie jak go użyć na platformie YouTube. Trafił niestety na śmiertelny sposób asekuracji, który mimo tego jest niestety powszechny i spotykany również u wybitnych wspinaczy, będących nie raz przy okazji instruktorami (także nie z każdego dobrego wspinacza i instruktora warto brać wzór). Owy śmiertelny sposób, to trik jak podawać szybko linę do wpinki, żeby przyrząd się w tym czasie nie blokował. Polega na objęciu przyrządu w taki sposób, że kciuk dociska dźwignię od góry, a pozostałe palce obejmują przyrząd od dołu. W takim układzie ręka hamująca zamiast trzymać linę, obejmuje przyrząd, a podtrzymująca podaje linę. Błędny sposób asekuracji ewaluuje do takiego poziomu, że asekurujący obejmuję przyrząd ręką hamującą przez cały czas (lub w ogóle puszcza go luźno).

Oczywiście bardzo często też, asekurujący nie patrzy na wspinacza. Nasz asekurujący jednak patrzył na kolegę, który po wejściu 19m na wędkę, zamiast zjeżdżać postanowił schodzić. Asekurujący przeszkolony jak ma podawać luz (oczywiście metodą z YT), myślał że wypełnia wzorowo swoje zadanie. Jednak na wysokości ok. 10m wspinającemu zjechała noga ze stopnia i niechybnie runął o ziemię. Ponieważ asekurujący trzymał przyrząd w sposób uniemożliwiający blokowanie liny, a też nie spodziewał się że może się tak zdarzyć (nawet jak by wiedział, że w takim układzie przyrząd się nie zablokuje, mógłby i tak nie zdążyć zareagować), toteż nie puścił przyrządu i odpadnięcie od ściany nie mogło się skończyć inaczej. Wiele wspinaczy, w tym również znanych, jak Ashima Shiraishi miało nieprzyjemność gwałtownego kontaktu z glebą, właśnie z tego powodu. Ashima nie tylko walnęła z 13 metrów (na szczęście na materace), ale też stało się to za sprawą jej ojca – podwójnie nieprzyjemna sprawa i dla niej i dla niego, ale też pozostałych ludzi na ścianie. Czuli się pewnie w obowiązku udzielenia pomocy, współczuli dziewczynie, ale też pozostali zapewne z mniejszym bądź większym urazem psychicznym, który nie pomaga w wykonywaniu ruchów na limesie, będąc ponad wpinką… A przyszli przecież na ścianę w innym celu.

 

Prawidłowy (po lewej) i śmiertelnie niebezpieczny (po prawej) sposób podawania liny

 

Oczywiście producent obecnie pokazuje w instrukcji obsługi prawidłowe użycie przyrządu i propaguje to również na plakatach edukacyjnych, nie mniej jednak zobaczycie wielu użytkowników „Gri”, nie obejmujących ręką liny pod przyrządem, a zamiast tego obejmujących przyrząd w nieprawidłowy sposób i gadających z kimś albo patrzących w ziemię. Dodatkowo w starszych wersjach tych przyrządów pojawiał się problem regulacji prędkości zjazdu – z tego powodu może „przypalać” rękę hamująca, a ręka operująca dźwignią odruchowo zwiększyć prędkość, odblokowując przyrząd jeszcze bardziej – tak to niestety często wychodzi. Nowsze mają udoskonaloną konstrukcję, ale też funkcję antypaniczną – kiedy pociągnie się za mocno za dźwignię, przyrząd automatycznie się blokuje. Niestety nie zwiększa to bezpieczeństwa podczas użytkowania tych przyrządów, w tych przypadkach, w których nieprawidłowe ich trzymanie przy podawaniu luzu, powoduje nieaktywność systemu blokującego linę.

Automaty z ruchomą krzywką (lub o innej konstrukcji jak rewolucyjne, w pewnym sensie wspaniałe, ale mało popularne, bo drogie – Revo z Wild Country) są droższe i cięższe niż półautomaty typu opisanego na początku tego rozdziału. Nie obsługują też podwójnej liny i nie posiadają funkcji wygodnej asekuracji z pośredniego/górnego stanowiska. Nie umożliwiają też przepuszczania liny przez przyrząd przy wyłapywaniu odpadnięcia, nie pozostawiając zbyt wielu możliwości udynamicznienia asekuracji. Dlaczego więc ludzie je kupują? Po pierwsze myślą, że będą bardziej bezpieczni, niż gdy będą asekurowani z kubka (i tu mogą się bardzo pomylić), po drugie z wygody – fajnie jest nie męczyć się trzymaniem liny, kiedy asekurujący wisi na bloku. Osobiście widzę zalety takich przyrządów tylko w jednej sytuacji – asekuracji na wędkę na sztywnych linach, z którymi często mamy do czynienia na obiektach wspinaczkowych. Półautomaty typu Click Up i jemu podobne słabo radzą sobie na takich linach (lub nie radzą sobie w ogóle), a przyrządy „drugiego typu” jak najbardziej. Jest jednak pewna kontrowersja – na obudowie, dla przykładu GriGri, znajduje się informacja, że można użyć go tylko w połączeniu z pojedynczą liną dynamiczną (tak było w przypadku modelu 1 i 2, w przypadku najnowszego Gri – zamiast „only for rope i tu jedynka w kółku”, czyli pojedyncza dynamiczna, jest „for rope i jedynka w kółku”). Oczywiście jego brat bliźniak Grillon, działający na takiej samej zasadzie a różniący się przede wszystkim czułością (blokuje jeszcze szybciej niż Gri), na linach półstatycznych (czyli tego typu, jakiego są zazwyczaj owe sztywne liny na wędkę) użyty być już może, a w praktyce Gri sprawdza się na nich wzorowo. Oficjalnie jednak, jest to niezgodne z jego przeznaczeniem.

 

Sztuczna ściana i asekurujący na symetrycznych kubkach, które „radzą” sobie na sztywnych zazwyczaj bardzo dobrze, tak samo jak GriGri

 

No i jak tu przekonać kogoś, że do wspinaczki z dolną asekuracją lepiej użyć kubka, skoro prawie cały świat działa na Gri (w Polsce nie jest to tak zauważalne, ale jadąc za granicę dalej niż Czechy czy Słowacja, już o wiele bardziej)? Osobom, które rozumieją zalety dynamicznej asekuracji nie trzeba tego w ogóle tłumaczyć, a dla pozostałych tylko jedna rzecz do zastanowienia. Westowa specyfika wspinania, to raczej długie i przewieszone drogi. Asekurujący trzymają sporą ilość luzu na linie, a odpadający prowadzący leci w tzw. „próżnię”. Długi odcinek liny zapewnia wygodną amortyzację. U nas drogi wspinaczkowe są krótsze, ale też mniej przewieszone. Przy odpadnięciu nieraz można wylądować na półce, dlatego asekurujący nie powinien mieć za dużego luzu na linie. Skutkiem asekuracji za pomocą najpopularniejszych półautomatów, wielokrotnie były skręcenia stawu skokowego oraz stłuczenia różnych części ciała, przez to że wspinający po odpadnięciu od ściany, wyłapany sztywno uderzał w nią z dużym impetem. O ile w kubku czy półautomatach typu Click Up zawsze prześlizgnie się jakiś odcinek liny, co w może niewielkim stopniu (ale jednak) generuje dynamikę asekuracji, o tyle w przyrządach „drugiego typu”, poślizgu liny za bardzo nie ma i generowane są dużo większe siły. Wiadomo, że asekurując za pomocą kubka, jest większe ryzyko utraty kontroli nad liną, a poza tym też można kogoś złapać przecież sztywno i tak samo zrobić krzywdę. Różnica jest taka, że mamy dużo większe możliwości udynamicznienia asekuracji. Uderzenie w ścianę, nawet nie skutkujące obrażeniami wyłączającymi z kontynuowania aktywności, tak czy siak są nieprzyjemne i mogą powodować narastający strach przed odpadnięciem – a to z kolei prowadzi do coraz mniejszego wychodzenia ze strefy komfortu, coraz gorszych wyników, coraz mniejszej satysfakcji i narastającej frustracji, i w konsekwencji niektórzy mogą stracić przyjemność ze wspinaczki i zająć się czymś innym.

 

Autor podczas lotu z drogi Ogi. Biały Pies, Dolina Wiercicy (fot. Dawid Ostrowski)

 

 

Na koniec tego rozdziału ważna zasada – poza tym, że zawsze powinniśmy się sprawdzić nawzajem przed rozpoczęciem wspinaczki i wyłapać ewentualne błędy, to w przypadku przyrządów półautomatycznych, asekurujący po wprowadzeniu liny w przyrząd i zablokowaniu karabinka, i tak powinien pociągnąć linę „idąca” do wspinającego, imitując odpadnięcie, żeby sprawdzić czy przyrząd się prawidłowo blokuje.

 

Testowanie przyrządów wg. normy EN15151-1

Ogólne wymagania są identyczne jak w przypadku przyrządów bez automatycznej blokady. Przyrządy półautomatyczne testowane są pod kątem obciążenia blokującego, odporności na obciążenie statyczne oraz wydajności dynamicznej podczas asekuracji. Wszystkie testy przeprowadzane są z najmniejszą oraz największą średnicą każdego typu liny dopuszczonej do współpracy z danym przyrządem. Dla liny pojedynczej i dwóch żył liny bliźniaczej musi wytrzymać siłę 7kN przez 60 sekund, a dla jednej żyły liny połówkowej 5 kN. Test jest powtarzany z linami o maksymalnej dopuszczonej średnicy dla każdego dopuszczonego typu liny. W teście obciążenia blokującego, przyrząd obciążony siła 2kN przez 1 minutę, nie może dopuścić do większego poślizgu liny niż 300mm. Odporność na obciążenie statyczne testowana dla każdego punktu wpięcia, musi wynosić co najmniej 8 kN podczas badania trwającego co najmniej 1 minutę. Test wydajności dynamicznej podczas asekuracji przeprowadza się tylko w przypadku przyrządów asekuracyjno-zjazdowych – stricte zjazdowych już nie. Polega na upuszczeniu 80kg masy podpiętej do liny wprowadzonej w przyrząd, z wysokości 1 metra powyżej przyrządu. Średni (liczony z trzech prób) poślizg liny w przyrządzie podczas tego testu, nie może przekroczyć 1500mm, a także 1800mm podczas poszczególnych prób.

 

Testowanie przyrządów wykonanych wg. normy EN15151-1 (źródło: edelrid.de)

 

Dobór odpowiedniego przyrządu

Żeby wybrać odpowiedni przyrząd asekuracyjno-zjazdowy, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie do czego chcemy go użyć. Są przyrządy uniwersalne, które można stosować w prawie że każdej formie wspinaczki, jednak jeżeli wspinamy się dużo sportowo, dużo lepiej sprawdzi się symetryczny kubek (lub jakiś z rowkami, ale dobrze współpracujący z naszą liną), niż pierwsza lepsza hybryda. Jeżeli mamy cienką śliską linę i dodatkowo występuje różnica wagi, kubek symetryczny (w którym płynnie przesuwa się lina) może być mało praktyczny i w dodatku niebezpieczny – na nowej linie o średnicy 9.8mm ciężko jest utrzymać kogoś wiszącego na bloku, a co dopiero wyłapać odpadnięcie na jeszcze cieńszej linie.

Do wspinaczki na wędkę bardzo dobrze sprawdzi się przyrząd typu Click Up, czy GriGri, jeżeli tylko oczywiście będziemy je prawidłowo obsługiwać. Z popularnych, lub chwalonych ostatnimi czasy przyrządów, mamy jeszcze do wyboru Beal Birdie albo Wild Country Revo. Oczywiście jest jeszcze wiele innych opcji. Przyrządu typu Click Up używam też do asekuracji podczas patentowania – nie męczę się kiedy wspinający wisi na bloku, a znowu kiedy wyjdzie nad wpinkę i odpadnie, jestem w stanie wyłapać go dynamicznie – co dla mnie jest niezbędne żeby móc powiedzieć, że bezpiecznie. Jeżeli ktoś nie potrafi łapać lotów dynamicznie w bezpieczny sposób, lepiej żeby się nauczył tego pod okiem znającego dobrze zagadnienie instruktora, zamiast asekurował z „dołem” narażając wspinającego na kontuzję. Z kolei do typowych przejść z dolną asekuracją, zakładających walkę (jak przy OS, czy trudnych przejściach RP), półautomatów osobiście nie uznaję. Używam wtedy kubka CT Doble (z tym że tego bez rowków).

Z kolei jeżeli wspinam się wielowyciągowo, najwięcej zalet przejawia dla mnie CT Be Up. Inne, konkurencyjne dla Be Up’a alternatywy, poza tym że często droższe, nie dorównują mu w moim odczuciu funkcjonalnością – zwłaszcza na grubszych czy sztywniejszych linach. Półautomaty mogą znacznie zwiększyć bezpieczeństwo w przypadku różnicy wagi – w takim przypadku ciężko już o statyczną asekurację, bo przy odpadnięciu od ściany asekurującego zawsze poderwie do góry i siłą rzeczy wyłapanie lotu będzie w jakimś stopniu dynamiczne. Co ważne – w przypadku potencjalnego uderzenia o ścianę, wypuszczenie liny z ręki asekurującego nie będzie miało tak tragicznych skutków, jakie mogłyby mieć miejsce używając przyrządów bez blokady. Nie mniej jednak, przy dużej różnicy wagi (czy nawet nie dużej, ale niewielkim doświadczeniu asekurującego), albo nierównym terenie pod ścianą, należy zastosować przyrząd wspomagający asekurację (nie zastępuje przyrządu asekuracyjnego a jedynie go uzupełnia), opisany kilka rozdziałów niżej.

 

Czujny asekurujący to podstawa (fot. Monika Zając)

 

Automaty do asekuracji

Popularne ostatnimi czasy, zwłaszcza na dużych obiektach wspinaczkowych, są automaty do asekuracji zawieszone przy końcach dróg wspinaczkowych. Umożliwiają wspinaczkę „na wędkę” bez obecności osoby asekurującej – zastępuje ją przyrząd. Specjalny mechanizm umożliwia zwijanie taśmy lub linki, podczas kiedy wspinający zdobywa wysokość. Podczas wspinaczki, przyrząd działa zupełnie jak w przypadku pasów samochodowych. Kiedy jednak wspinacz obciąża układ, przyrząd się nie blokuje. Zamiast tego zatrzymuje spadanie, płynnie przechodząc do opuszczania wspinacza. Do bezpiecznego użytkowania takich wynalazków, ważne będzie zadbać o kilka kwestii:

  • nie magnezjować rąk przed wpięciem karabinka w uprząż, a jedynie bezpośrednio przed rozpoczęciem wspinaczki (w przeciwnym wypadku karabinek jest zapychany magnezją i automatyczna blokada zamka nie działa prawidłowo),
  • przed wpięciem się do taśmy lub linki automatu, sprawdzić czy nie jest ona ani uszkodzona ani skręcona (w przypadku zaobserwowania jakiś nieprawidłowości dotyczących jej stanu, należy powiadomić obsługę obiektu),
  • podczas wspinaczki nie odchodzić na bok od osi przyrządu (ryzyko lotu z wahadłem),
  • a także po zjechaniu na ziemię wylądować na ugięte nogi (nie próbując siadać w uprzęży, żeby nie stracić równowagi), wypiąć karabinek z uprzęży i wpiąć go w przeznaczone do tego miejsce (punkt na ścianie, albo specjalny materiałowy trójkąt proponowany przez niektórych producentów, albo po prostu jakiś obciążnik stojący pod ścianą).

 

Obciążanie układu może być za pierwszym razem (dla niektórych każdorazowo) wymagające psychicznie, dlatego warto ćwiczyć wykonywanie tej operacji blisko ziemi. Hamowanie opiera się o układ magnesów znajdujących się wewnątrz obudowy urządzenia i nie jest wyczuwalne przy niewielkim obciążeniu – tzn. kiedy schodzimy albo próbujemy usiąść w uprzęży nie czujemy, że coś nas trzyma – trzeba zaufać, że zadziała. Zasadę działania automatów do asekuracji zobaczyć można np. na krótkim filmiku po kliknięciu w linkZawsze sprawdzajcie karabinek przed rozpoczęciem wspinaczki! Nie do końca aktywowana blokada zamka (co jest częstym zjawiskiem) stanowi śmiertelne zagrożenie!

 

Automat RedRock firmy Bornack

 

Przyrządy do wspinaczki solowej

Wspinaczka solowa, czyli samotna, to wspinaczka bez asekurującego. Nie znaczy jednak, że bez asekuracji (poza wspinaczką free solo). Wspinać solowo można się z powodzeniem za pomocą i górnej, i dolnej asekuracji. W tym celu musimy posiadać odpowiedni przyrząd (lub przyrządy), a także adekwatne do tego (zarówno do używanego przyrządu jak i rodzaju asekuracji) umiejętności. Lina zamocowana jest na sztywno przy końcu drogi wspinaczkowej (w przypadku górnej asekuracji) albo na jej początku (w przypadku asekuracji dolnej). Wspinacz jest połączony z lina za pomocą ruchomego punktu zaczepienia, którym mogą być:

  • dwa węzły zaciskowe zawiązane za pomocą niezależnych pętli z repsznura,
  • połączenie przyrządu zaciskowego z pętlą repsznura,
  • połączenie dwóch przyrządów zaciskowych,
  • lub odpowiedni przyrząd, przeznaczony stricte do tego rodzaju asekuracji.

 

Jeżeli tylko nie zostały zaprojektowane do asekuracji przy wspinaczce solowej pojedynczo, żadnych przyrządów ani pętli z repsznura nie należy używać bez dodatkowego back up’u. Chodzi tu przede wszystkim o przyrządy zaciskowe i bloczki z blokadą, które bardzo często używa się do asekuracji podczas wspinaczki solowej (jeżeli chodzi o pętle z „repa”, na szczęście zazwyczaj są dublowane przez wspinaczy). W każdej z wymienionych opcji, jest stosunkowo duże ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Niebezpieczeństwa z tym związane zostały dobrze opisane w pierwszym tomie książki „Bezpieczeństwo i ryzyko w skale i lodzie” autorstwa Pita Schuberta. Przyrządy stworzone do asekuracji podczas wspinaczki solowej mogą być używane pojedynczo (chociaż instrukcja obsługi może wymagać niezależnego zabezpieczenia innego rodzaju). Przykładem może być Soloist albo Silent Partner firmy Rock Exotica, aczkolwiek obecnie są trudno dostępne. Do tego stopnia, że egzemplarz Silent Partnera poszedł w 2018 roku na eBayu za 1400$.

 

Soloist i Silent Partner (źródło: rockexotica.fr)

 

Przyrządy zjazdowe

Przyrządy, które nie nadają się do asekuracji jak rolki, lub nadają ale nie za bardzo są do tego używane jak ósemki (ponieważ mają niewielką siłę hamowania i inne wady w stosunku do kubków, które je wyparły), używane są w rożnych pokrewnych wspinaczce dyscyplinach, jak canyoning i taternictwo jaskiniowe. W canyoningu używa się ósemek o nietypowym kształcie. Duże ósemki, z tzw. wąsami mają zastosowanie w wojsku i służbach specjalnych. A typowe ósemki w arborystyce oraz podczas wspinania zimą (zalodzona lina mogłaby nie „pracować” w żadnym innym przyrządzie).

 

Przyrząd zjazdowy Giro i bajeczna, canyoningowa sceneria :) (źródło: v7a7.pl)

 

W taternictwie jaskiniowym z kolei, używa się rolek i rolek z „blokadą”. Kiedyś na pewno, teraz prawdopodobnie też, najpopularniejsze są rolki Petzla – czerwona Simple bez blokady i niebieska Stop z blokadą (niezbyt skuteczną, ale jednak). Coraz większą popularnością cieszy się rolka CT Acles DX, z dodatkowym otworem w który można wpiąć specjalny (i specjalnie modyfikowany przez grotołazów – za pomocą kątówki) karabinek stalowy Raumera o zwężającym się kształcie. Otrzymujemy w ten sposób narzędzie do skutecznej regulacji prędkości oraz możliwość szybkiego blokowania przyrządu (jeżeli używamy liny nie cieńszej niż 10mm). Dodatkową zaletą rolki Acles jest możliwość 4-krotnego obrotu ścierających się rolek i stalowy zamek przyrządu.

 

Zjazd w jaskini Awen Wszystkich Świętych, Góry Sokole, Olsztyn k. Częstochowy (fot. Mariusz Połowczuk, offamedia.com)

 

Rolka Stop Petzla ma obecnie zmienioną konstrukcję – zastosowano rozwiązanie jak w GriGri, a także otrzymała adekwatną normę (EN15151-1, wcześniej EN341 – czyli urządzenie ewakuacyjne, stosowane głównie w ratownictwie i autoratownictwie wysokościowym). Acles DX nie posiada oznaczenia żadnej normy – tak jak kiedyś rolka Simple, a Simple obecnie spełnia normę EN15151-2 jak kubki, czy Click Up’y, z tym że innego typu (jako przyrząd zjazdowy, nie asekuracyjno-zjazdowy). Ale to tak tylko w ramach ciekawostek ;). Do współpracy z rolką Simple, Petzl produkuje specjalny, ciekawy karabinek Freino. Od niedawna również w wersji z odwróconym zamkiem (Freino Z).

 

Rolka Petzl Simple + Freino Z (źródło: petzl.com)

 

Radzenie sobie z różnicą wagi między wspinającym a asekurującym

Jeżeli wspina się ojciec z synem, matka z córką, czy ciężki chłopak z lekką dziewczyną, albo jakikolwiek ciężki wspinający z lekkim asekurującym często istnieje problem różnicy wagi, nawet podczas wspinaczki na wędkę. Możemy zaobserwować, że powszechnym w takim przypadku sposobem, jest dopinanie lekkiego asekurującego do znajdującego się blisko ziemi punktu na ścianie lub korzenia czy głazu w terenie naturalnym. To, że w momencie obciążenia liny przez wspinającego nie pociągnie nas do góry, nie rozwiązuje problemu przyciągania nas do ściany, które z kolei najczęściej kończy się uderzeniem w nią i ryzykiem puszczenia liny. Dodatkowo takie rozwiązanie ogranicza ruchy asekurującego. Nie chodzi tylko o uniemożliwienie podchodzenia i odchodzenia od ściany, żeby móc szybko podawać czy wybierać linę, ale też o niemożność uniknięcia potencjalnego uderzenia spadającym przedmiotem.

Jedynym sensownym póki co rozwiązaniem problemu różnicy wagi, jest stosowanie przyrządu OHM. Nie jest to przyrząd asekuracyjny, a przyrząd wspomagający asekurację cięższej od nas osoby. Osoba wspinająca może być wtedy cięższa od nas nawet dwukrotnie. W różnych źródłach można się spotkać z informacją, że wspinający nie powinien być cięższy od asekurującego o więcej niż 30%. W przypadku mało doświadczonych asekurujących, nierównego terenu pod ścianą, czy nieodpowiedniego dobrania przyrządu asekuracyjnego do grubości i śliskości liny, co istotne również umiejętności asekurującego, taka różnica wagi jest w dalszym ciągu zdecydowanie za duża, żeby wspinaczka mogła być bezpieczna. Przy odczuwaniu dyskomfortu związanego z różnicą wagi, a tym bardziej jeżeli mogłoby być to niebezpieczne, dobrze jest używać OHMa. Poza tym, że warto go sobie w takim przypadku zakupić, na wielu sztucznych ścianach istnieje możliwość wypożyczenia OHMa na czas wspinaczki. OHM występuje zazwyczaj w komplecie z ekspresem. Po stronie przyrządu znajduje się karabinek typu maillon, a z drugiej strony klasyczny karabinek niezakręcany z prostym ramieniem zamka, służący do wpinania OHMa w pierwszy punkt asekuracyjny na drodze, po której mamy zamiar się wspinać. Jeżeli wspinamy się na wędkę, lepiej wpiąć go w punkt asekuracyjny z sąsiedniej drogi, żeby lina „idąca” do asekurującego nie przeszkadzała podczas wspinaczki.

 

Edelrid OHM. Po lewej układ podczas wspinaczki, po prawej po odpadnięciu od ściany

 

Tak jak w przypadku blokowania przyrządu węzłem flagowym, niniejszy tekst pochodzi z 4ego odcinka naszej serii WideoWarsztatów, poświęconych wspinaczce z dolną asekuracją, w którym omówiliśmy wiele dodatkowych tematów, w tym również przyrządy półautomatyczne. Więcej o OHMie i jego prawidłowym użyciu, możecie dowiedzieć się z ogólnie dostępnej instrukcji obsługi, filmów producenta oraz oczywiście naszych WideoWarsztatów.

 

 

Specjalne rozwiązania w karabinkach i uprzężach do współpracy z przyrządami asekuracyjnymi

Przy prawidłowej technice asekuracji sposobem „docelowym”, przyrząd nie opada, ponieważ jest cały czas podtrzymywany. Jest to istotne, ponieważ znacznie zmniejsza ryzyko odkręcenia karabinka (co koniec końców możne spowodować niezamierzone wypięcie go z uprzęży), a także obciążenie go w poprzek. Jako, że technika asekuracji nie jest w wielu przypadkach jeszcze idealna (delikatnie rzecz ujmując), a niektórzy asekurują jeszcze sposobem z przekładaniem rąk pod przyrządem (mimo tego, że w systemie szkolenia został dawno zastąpiony innym), producenci oferują różne ciekawe rozwiązania, przeciwdziałające obracaniu się karabinka, a często również przy okazji niedopuszczające do jego odblokowania i otwarcia. W niektórych modelach uprzęży firmy Camp, spotkałem się z łącznikiem posiadającym od wewnętrznej strony ciasne przeszycie do wpięcia karabinka w celu jego stabilizacji. Podobnie można byłoby zinterpretować (ciężko powiedzieć czy taka była intencja producenta) dodatkową tasiemkę wewnątrz łącznika niektórych modeli uprzęży firmy Lhotse, ale w tym przypadku istniało duże ryzyko popełnienia niebezpiecznego błędu – wpinając omyłkowo w samą tasiemkę, zamiast tasiemkę i łącznik, skutki mogłyby być opłakane.

 

Camp’owski patent w uprzęży Flint (źródło: bergfreunde.de)

 

Wracając do karabinków – najprostszym rozwiązaniem jest ruchoma agrafka (spring bar) wewnątrz karabinka, opisana już w rozdziale dotyczącym przyrządów półautomatycznych. Używając tego patentu, warto zwrócić uwagę, czy na pewno przed rozpoczęciem asekuracji umiejscowiliśmy łącznik w odpowiednim miejscu. Jeżeli tego nie zrobimy (tzn. łącznik będzie opierał się na niej, zamiast na karabinku), w momencie obciążenia liny przez wspinającego agrafka może ulec trwałej deformacji. Inny, popularny patent to klepsydra. Karabinek w dolnej części ma nieco inny kształt – posiada zwężenie, poniżej którego ponownie się rozszerza. W miejscu zwężenia znajduje się skośnie ustawiona agrafka, która po oparciu na niej łącznika, spowoduje, że wpadnie on do wewnątrz, a karabinek będzie ustabilizowany. Żeby wypiąć klepsydrę z uprzęży, trzeba unieść agrafkę i przełożyć łącznik we właściwą część karabinka. Mammut proponuje karabinek Smart HMS, posiadający plastikową blokadę – zarówno zamka, jak i pozycji karabinka. Patent ten spotykamy również u innych producentów. AustriaAlpin posiada unikalny patent fifty:fifty, a Edelrid Safelocka z dużą agrafką pełniącą dwie funkcje – dodatkowej blokady zamka oraz utrzymywania karabinka w prawidłowej pozycji. Nie są to jedyne rozwiązania, ale w moim odczuciu najciekawsze. Warto wspomnieć jeszcze o patencie Bulletproof, również Edelrida – aluminiowe karabinki posiadają stalową wstawkę w miejscach gdzie pracuje lina. Dzięki temu w dalszym ciągu są lekkie, a zużywają się znacznie wolniej.

 

Różne karabinki stworzone m.in. do współpracy z przyrządami asekuracyjnymi. Na górze od lewej: CT HMS Concept Spring Bar, Grivel K10G Clepsidra, AustriaAlpin fifty:fifty, Mammut Smart HMS; na dole: Edelrid HMS Strike Safelock, schemat działania systemu Safelock (źródło: edelrid.de) oraz Edelrid HMS Bulletproof

 

Osobiście nie stosuję żadnego patentu na nieobracanie się karabinka, ale używam karabinka z automatyczną blokadą zamka typu triact-lock (nigdy w tym przypadku twist lub wire/slide). Dlatego triact, bo tylko z taką automatyczną blokadą występuje Edelrid HMS Bulletproof, którego używam. Poza tym lubię blokady zamka ball-lock, pinchlock i twin gate. Kiedy używam przyrządów asekuracyjnych stojąc na ziemi, asekurując czasami cały dzień rożne osoby, np. na eventach, nie wyobrażam sobie tracić czas na każdorazowe zakręcanie i odkręcanie karabinka, a także narażanie ludzi na to, że przy którymś razie nie zablokuję karabinka. Do wspinaczki wielowyciągowej preferuję przyrząd CT Be Up i trzy karabinki zakręcane Petzl Attache. Tutaj zakręcane są praktyczne, bo wiążąc wyblinkę na karabinku jedną ręką, automat przysporzył by wiele problemów. Dodatkowo karabinki są cały czas obciążone, a ten od przyrządu jest sprawdzany przez wspinającego przed rozpoczęciem wspinaczki.

 

Znakowanie i dodatkowe informacje jakie możemy znaleźć w instrukcjach obsługi

Z samego przyrządu wyczytamy jego model (jeżeli producent posiada w ofercie więcej niż 1), zakres obsługiwanych średnich lin (z dokładnością do 0,1 mm), a także prawidłowy sposób wprowadzenia liny w przyrząd. Będzie na nim też piktogram instrukcji obsługi zalecający nam dokładne zapoznanie się z jej treścią, bez czego możemy nie być w stanie zapewnić odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa podczas użytkowania. W instrukcjach dostarczonych przez producenta znajdziemy na pewno dane umożliwiające kontakt z nim, ale też numer normy, typ przyrządu (1-8), charakterystykę przyrządu, a także odpowiedni sposób użycia. Osoba używająca przyrządu powinna być kompetentna w tym zakresie, lub znajdować się pod nadzorem takiej osoby. Instrukcja zawiera sposób łączenia przyrządu z innymi elementami lub podsystemami łańcucha asekuracyjnego. Efekt hamowania jest oczywiście zależny od średnicy, śliskości czy nawet stopnia zawilgocenia liny, ale też innych czynników. Użytkownik powinien sprawdzić jaka występuje siła hamowania w bieżącej konfiguracji, przed zezwoleniem wspinaczowi na rozpoczęcie wspinaczki lub przed samodzielnym zjazdem. Ręka hamująca musi zawsze obejmować linę. Jeżeli jest możliwość dostosowania tarcia (w przypadku przyrządów bez automatycznej blokady), powinna być w instrukcji informacja jak należy to zrobić – np. przyrząd wpięty rowkami do siebie – mniejsza siła hamowania, odwrotnie – większa. Czytając instrukcję dowiemy się też jak należy przechowywać i serwisować przyrząd, jaki jest jego okres trwałości i jak ocenić, że nie nadaje się już do użytku, co powinniśmy być oczywiście w stanie wyłapać podczas regularnego sprawdzania przed każdym użyciem. Jeżeli chemikalia, wilgoć, lód i inne warunki mają wpływ na funkcjonowanie przyrządu, informacje na ten temat również powinny znaleźć się w instrukcji obsługi.

 

Julia Cecerska na drodze Ryski Dawida, asekurowana przez swojego męża Joachima (fot. Mariusz Połowczuk, offamedia.com)

 

Zasady odpowiedniego dbania o przyrządy asekuracyjno-zjazdowe, żeby służyły dłużej i było mniejsze ryzyko uszkodzenia współpracującej z nimi liny, a także zasady związane z oględzinami przed każdym użyciem i tym co kwalifikuje do wycofania, zawarte zostały w osobnych artykułach – „Materiały z jakich produkowany jest sprzęt, co mu szkodzi i jak o niego odpowiednio dbać” oraz „Sprawdzanie sprzętu, czyli o kontroli przed każdym użyciem oraz kontrolach okresowych”. Zachęcamy do zapoznania się z pozostałymi częściami naszej serii artykułów sprzętowych „NIE wszystko o…”

 

 

zdjęcia: Mariusz Połowczuk Offa Media

Mateusz Gutek

dyrektor Polskiej Szkoły Alpinizmu

 

 

Źródła:

  • petzl.com
  • v7a7.pl
  • rockexotica.fr
  • grivel.com
  • austrialpin.at
  • edelrid.de
  • bergfreunde.de
  • EN15151-1: Urządzenia z blokada wspomaganą ręcznie
  • EN15151-2: Ręczne urządzenia hamujące

Poznaj nas lepiej

Kadra

Kadra

Referencje

Materiały szkoleniowe

Statut