Naczynia Krwionośne, Dar Darka, Ograniczony Podwiertek i Rusz Swój Tyłek, czyli kolejna seria jurajskich dróg godnych uwagi :)

Strona główna 9 Fotorelacje 9 Naczynia Krwionośne, Dar Darka, Ograniczony Podwiertek i Rusz Swój Tyłek, czyli kolejna seria jurajskich dróg godnych uwagi :)

W tym roku, na Jurze wspinaliśmy się głównie „po pracy”, przy okazji kilku ciekawych kursów – w tym przypadku drugiej edycji pełnego kursu skałkowego dla elitarnych jednostek specjalnych. Poza standardowymi rejonami, w których działamy zaraz po zajęciach, jak Rzędkowice i Góra Zborów, wróciliśmy na Strażnicę Przewodziszowicką, a także odwiedziliśmy po raz pierwszy Kitową Skałę.

 

Norbert na Memento Mori w Rzędkowicach

 

Naczynia Krwionośne w Rzędkowickim Garażu, Dar Darka na Kitowej Skale, Ograniczony Podwiertek na Strażnicy Przewodziszowickiej oraz Rusz Swój Tyłek w Podlesickim Sadku, to najciekawsze propozycje zawarte w tej fotorelacji. Będzie też o kilku innych drogach Jury Północnej oraz garść informacji o Jaskółczej Skale w Żerkowicach.

Zdjęcia: Mariusz Połowczuk (OffaMedia.com), Piotr Lewandowicz, Norbert Kubiszyn oraz Mateusz Gutek

 

Mateusz przy łańcuchu drogi Sposób na Hemoroidy na Strażnicy Przewodziszowickiej

 

Ostrzeżenie:

Wspinaczka i inne pokrewne dyscypliny, należą do sportów z natury niebezpiecznych. Polska Szkoła Alpinizmu (Niepubliczna Placówka Kształcenia Ustawicznego), nie bierze odpowiedzialności za samodzielne stosowanie zawartych treści, ani też za potencjalne błędne zrozumienie części lub całości tekstu, niezgodne z intencją autora.

Osoby preferujące styl OS, nie powinny przyglądać się zbyt dokładnie zdjęciom, a tym bardziej czytać ich opisów!

 

Mario po głównych trudnościach drogi Rusz Swój Tyłek na Sadku

 

Rzędkowice – Naczynia Krwionośne + Żyła

Norbi z Piotrkiem rozgrzewają się na jurajskim ultraklasyku za VI+ – 35cio metrowej Nikodemówce. Ja z Mariuszem na Zemście Kurdupla. Wymagająca pierwsza połowa po śliskich, obłych stopniach i słabych chwytach, doprowadza do restu i równie wymagającej (ale pod zupełnie innym kątem) przewieszonej ryski. Ukryte chwyty i ciekawe wejście w połóg, a na górze baranie rogi, czego na Jurze nie spotyka się zbyt często. Bardzo fajna droga, ale bardziej VI.1+ niż VI.1. Zaraz po tym, przenosimy się pod prawą część Garażu, gdzie stare, rzadko chodzone drogi, zostały porządnie obite (nie bez grubej afery) w 2020 roku. Powstały też wtedy nowe linie, w tym właśnie Naczynia Krwionośne.

Początek głównych trudności Naczyń Krwionośnych

 

Dość mocne zgięcia na starcie (których nie brakuje również w drugim cruxie), doprowadzają do pompującego odcinka z bardzo słabymi stopniami, czyli trawersu, który zaczyna się w dużych podchwytach…  

 

 

…po czym doprowadza przez obły kant do nieco lepszych chwytów i stosunkowo dobrych stopni, na którym można chwilę odpocząć…

 

Norbert pod koniec pierwszego cruxa, zaraz za wymagającym trawersem po słabych stopniach

 

…co przyda się na pewno, bo drugi crux mimo tego, że jest całkowicie inny, to wymagający tak samo jak pierwszy albo jeszcze bardziej. Mocne i dalekie zgięcia oraz niepełny odpoczynek powodują, że zaczyna konkretnie nabijać, w czym nie pomaga permanentny brak stopnia na lewą nogę. Ogólnie, Naczynia Krwionośne to bardzo fajna, wymagająca i na pewno nierozgrzewkowa droga. Za to zróżnicowana – czasem połóg, czasem pion, czasem kant, a czasem rysa ;)

 

 

Drugi crux Naczyń Krwionośnych, rozpoczynający ciągową batalię (jak na tą wycenę) prawie do samego łańcucha

 

Dwie linie ringów na lewo, startuje kolejna westowa linia po dużych chwytach – Żyła. Wycena ta sama (VI.2+), odczucia podobne (że raczej VI.3), ale bardziej prostolinijna i minimalnie łatwiejsza, a też z tego względu częściej chodzona. Po lekko koncepcyjnym starcie z kilkoma zgięciami…

 

Ciekawy odcinek – łączący technicznym przejściem przez obłą półkę – mocny start z równie mocno ciągową, dalszą częścią drogi

 

…do końca będzie generalnie ciągowo, ale w pewnym momencie tak ciągowo, że naprawdę trzeba się mocno trzymać :)

 

Ostatnie, najbardziej ciągowe ruchy, przed wyraźnie łatwiejszą (ale dalej wytrzymałościową) końcówką

 

Kitowa Skała – Dar Darka

Kitowa, to jedna ze zreaktywowanych w ostatnim czasie zapomnianych skał… W latach 90tych odbyły się tu zawody Wolnej Republiki Podlesickiej, ale do zeszłego roku (2022) nie za bardzo było się tu po czym wspinać, między innymi ze względu na brak przelotów. Teraz nie tylko wszystko jest dobrze (czasem nawet za dobrze ;) ) obite, ale też porządnie wyeksplorowane (pojawiło się sporo nowych dróg).

 

Mateusz na Too Woo You, VI.2+ z największą ilością przejść na 8a (ze wszystkich dróg na skale)

 

Zaczynamy od najdłużej z łatwiejszych propozycji skały – drogi W Sercu Ciągle Maj za VI+. Gęsto obita, ale stare kotwy nie zostały usunięte – wystawały dość mocno dwie HSA z nakrętkami jak tam byliśmy.

 

Mario na końcu środkowego, najłatwiejszego odcinka drogi W Sercu Ciągle Maj

 

Na dole w połogu coś się dzieje, potem wytężająco dopiero przy końcu – przez brak wyraźnych stopni na lewą nogę. Szału nie ma, ale na rozgrzewkę może być :)

 

Piotrek na końcowych, najtrudniejszych ruchach

 

Mimo sporej ilości dróg, naprawdę warta polecenia wydaje się głównie jedna – dość długa, przewieszona i klasowa ze względu na dłuższy (przez ok. połowę drogi), wymagający aż do samego łańcucha odcinek, czyli Dar Darka. Mimo tego, że można spotkać się z wyceną VI.3, jest to zdecydowanie za mało jak na wymagającego cruxa i ciągowe wspinanie ponad nim… Duże znaczenie w odczuciu trudności, będzie miała ilość wilgoci w zaziemionych chwytach, ale nawet w korzystnych warunkach VI.3+ się należy, a tak naprawdę nawet bardziej VI.3+/4.

 

Mario na Darze Darka (na początku cruxa)

 

Baldzik startowy pokrywa się z drogą Babskie Pogaduszki za VI.1+, chociaż te kilka ruchów do półki, to dość mocne pociągnięcia z niezbyt komfortowych (jak VI.1+) chwytów. potem trochę wspinania po dużych dziurach w pionie. Następnie kawałek podbierającej rampy i wejście w przewis – na początku po klamkach…

 

Dojście do cruxa

 

…potem wymagający, ale bardzo fajny kluczowy odcinek z wysokim wstawieniem nogi + wytrzymałka zakończona deadpointem nad łańcuch.

 

Wybrane ruchy kluczowej sekwencji

 

I jeszcze raz z bliższa – daleki ruch do kluczowej dziurki, słaba przytrzymka na prawą rękę (prawy górny róg), noga wysoko i dogięcie do odciągu (lewy dolny róg) i w końcu lepszy chwyt na lewą rękę (prawy dolny róg), ale żeby do niego sięgnąć trzeba się konkretnie napiąć albo sflagować

 

Potem przytrzymka na prawą rękę (lewy górny róg), przebitka do dobrego (prawy górny róg) i po dwóch ruchach mocny – jak na koniec ciągowej drogi – deadpoint

 

Dar Darka zajął nam trochę więcej czasu niż się spodziewaliśmy (patrząc na wycenę), dlatego poza Too Woo You za VI.2+, tego dnia nic już więcej nie próbowaliśmy. Too Woo You to ciekawe zgięcia i trudna trzecia wpinka. Podebrało mnie ogólnie mocno. Przewis na starcie, potem szeroka rysa z niewielką ilością chwytów. Dziurki po bokach ratują sytuację. Mało wyraźne, ale dobre stopnie. Fajne, ale wymagające!

 

Mateusz na startowym mini okapiku Too Woo You

 

Strażnica Przewodziszowicka – Ograniczony Podwiertek

Na tej wyjątkowej, bardzo dobrze urzeźbionej i dość zróżnicowanej skale zlokalizowanej blisko Żarek, prawie każda droga jest warta polecenia, a na pewno każda z tych, które robiliśmy :) Tym razem zaczynamy od Sposobu na Hemoroidy, z którego zrezygnowaliśmy poprzednim razem w obawie przez pszczołami, latającymi w obszarze wspinaczki. Bardzo fajne, rozgrzewkowe wspinanie. Łatwe VI.1+, jak na ten rejon nawet za łatwe ;)

 

Mario na pierwszych metrach Sposobu na Hemoroidy

 

Dobre chwyty i stopnie. Kant, potem półka…

 

 

…i przyjemna, lekko wymagająca końcówka.

 

 

Bardzo dobrze urzeźbiona. Powiedziałbym, że piękna ;)

 

 

Następna, bardzo warta polecenia droga, chociaż trochę kontrowersyjna, to Ograniczony Podwiertek za VI.4. Kontrowersyjna w sumie nie dlatego że ograniczona. W dolnym, dość mocnym i lekko zasięgowym cruxie (zaraz nad półką) wiadomo, że nie należy schodzić do klamek po lewej i stawać na kolumnie.

 

Z dość łatwo osiągalnego z półki podchwytu (lewa ręka na pierwszych trzech zdjęciach sekwencji) trzeba podejść na nogach, po czym korzystając z przytrzymki (zdjęcie w prawym górnym rogu) pociągnąć mocno do dalekiego, niezbyt komfortowego, ale jednak chwytnego zagłębienia skały (lewy dolny róg). Potem podejście na nogach i dobry chwyt z lewej (prawy dolny róg).

 

Ogólnie sam dół – jak się już wie gdzie są chwyty – jest przyjemnie dogrzewkowy. Potem NHR na półce i zobrazowany sekwencją jednoruchowy, zasięgowy crux w przewieszeniu. W tym miejscu oczywiście klatą po ringach, ale skoro ruch jest jeden i to jeszcze zasięgowy, może być powodem rozbieżności w odczuwaniu trudności. Górna partia, zresztą bardzo fajna idąc kontrowersyjnym patentem (rzekomo do zakazanych klam), z lekko napinającym ruchem w lewo i bardzo fajnym krzyżem, wg. niektórych jest trudniejsza niż dwa-trzy ruchy na wprost, kończące się w tej samej klamce, do której patentem w lewo dochodzi się większą ilością ruchów. Piękna droga i rzeczywiście bardzo łatwa jak na swoją wycenę, ale nie trzeba jej dawać mniej ;)

 

Wejście w depresję, gdzie można złapać oddech przed ostatnim, sprężającym odcinkiem

 

Sadek – Rusz Swój Tyłek

Od wielu lat działamy na Sadku szkoleniowo, ale wspinaliśmy się tutaj pierwszy raz. Ta niesamowita, zacieniona formacja skalna, oferuje wiele średniotrudnych, trudnych i bardzo trudnych dróg. Na rozgrzewkę nie ma tutaj za dużo możliwości, dlatego wybór pada na oczywistą opcję – Bidę za VI.1 (chyba że z ogranicznikiem, to równoważna i wytężająca końcówka podnosi wycenę do VI.2). Zaraz po tym wbijamy w mocno chwalone VI.3 – Rusz Swój Tyłek – po raz kolejny na tym wyjeździe zaskoczeni zdecydowanym niedoszacowaniem trudności przewodnikowej wyceny względem rzeczywistości, ale o tym później ;)

 

Mateusz na ostatnich metrach drogi

 

Na dole lekko zasięgowy i równoważny crux…

 

Pierwsza część dolnego cruxa…

 

…i druga, już tylko lekko sprężająca – podejście na słabych stopniach do dna obłej rysy

 

…potem bez większej przerwy wymagające przejście przez przerysę i półkę, do kolejnej przerysy z tarciowymi stopniami.

 

Po osiągnięciu ryski czeka daleki ruch na plecy z przytrzymką (lub bez ;) ), po czym podbicie wysoko lewej nogi i dokładka do pleców albo od razu krzyż do góry

 

Ale to jeszcze nie koniec – trzeba się solidnie napiąć, żeby stawiając prawą nogę na tarcie sięgnąć lekkim deadpointem do odciągu (lewa ręka na zdjęciu po prawej). Dopiero wtedy ruchy zaczynają być trochę łatwiejsze, a formacja za chwilę umożliwi rest :)

 

Nad owym restem (znajdującym się ogólnie w 2/3 drogi), czeka przyjemna (ale nie całkiem łatwa) sekwencja do wejścia w łatwy teren pod łańcuchem.

 

Początek ostatniego odcinka zaraz nad restem…

 

…może nietrudnego, ale na pewno niebanalnego…

 

…który zrzucić nie powinien, ale na pewno dodaje drodze uroku :)

 

Droga rzeczywiście bardzo fajna, ale trzeba wyczyścić chwyty żeby dało się je trzymać, bo dużo jest obławych i pokrytych pyłem. Dla mnie 6.3+.

 

Na koniec jeszcze raz Mario w drugim cruxie (w który wchodzi się tak naprawdę zaraz za pierwszym), ciągnącym się aż do 2/3 drogi, co powoduje że nie tylko jest wymagająco technicznie i siłowo, ale też wytrzymałościowo…

 

Jaskółcza Skała

I na koniec jedna ze skał Środkowej Jury – mało popularna Jaskółcza w Żerkowicach, ukryta gdzieś w lesie między Podlesicami a Podzamczem (mówiąc bardzo ogólnie ;) ). Nie jest łatwo tam trafić, bo okolica zarasta co raz bardziej, ale po dotarciu do charakterystycznego domu z różnymi dziwnymi obiektami na podwórku (jak byłem tam ostatni stał tam np. ratrak), należy szukać jej w lesie nieco z lewej (stojąc plecami do ogrodzenia, trzeba kierować się mniej więcej na godzinę 1szą). Na google maps, kiedy włączy się widok satelita, widać wystający czubek skały. Z lewej i prawej strony biegną po dwie łatwiejsze drogi (do VI.1), a środkiem projekty. Bliżej prawej strony są tez dwie VI.4ki, kończące się w tym samym miejscu, razem z dobrą na rozgrzewkę VI.1ką.

 

Mario przed kluczową sekwencją na drodze Trochę Poświecenia

 

Łatwiejsza z nich, to Kraniec Świata, ze zgięciami w przewisie w dolnej części, a potem ciągowym odcinkiem w pionie.

 

Norbert za cruxem Krańca Świata

 

Trudniejsza – Trochę Poświęcenia – to dość długa wymagająca sekwencja ze strzałem, krzyżami, mało komfortowymi dziurkami i sprężającymi stopniami, która doprowadza do łatwej, ale zrzucającej na wybraniu końcówki.

 

Z dobrym chwytów w przewisie (lewa góra), daleki ruch do dobrego, ale płytkiego chwytu (środkowa góra). Potem krzyż, i przez różne przytrzymki dotarcie ostatecznie do dobrej dziurki i faka w podchwyt (prawy dół). Oczywiście od krzyża po strzale (prawa góra) można dojść do tego miejsca na różne sposoby, ale żaden nie jest łatwy ;)

 

Kończymy grubo po zmroku, ale usatysfakcjonowani. Po kilku godzinach snu, spotkaliśmy się na ścianie, żeby zobrazować sposób działania techniki zjazdu z niepewnego punktu, do powstającego filmu szkoleniowego :)

 

 

Więcej jurajskich fotorelacji dostępnych na naszej stronie:

Gips cz.1 – Nie-byt, Misja Szczuru, Drobny Byk i Byczy Drobiazg

Gips cz.2 – Uniesie nas wiatr

 

 

zdjęcia: Mariusz Połowczuk (OffaMedia.com)

oraz Piotr Lewandowicz, Norbert Kubiszyn i Mateusz Gutek

 

 

 

tekst: Mateusz Gutek

dyrektor Polskiej Szkoły Alpinizmu

Poznaj nas lepiej

Kadra

Kadra

Referencje

Materiały szkoleniowe

Statut