W poprzedniej relacji starałem się przybliżyć dwa piękne i stosunkowo łatwe klasyki wieży nad ogniskiem – Vaničky oraz Žltá Mašľa. Pozostałe, popularne propozycje to trudniejsze albo dużo trudniejsze linie, z których najłatwiejszą jest łaskawy jak na swoją wycenę Kompromis (IX/7b/VI.4).
Na przeciwko wieży nad ogniskiem, na wyglądającym jak wolno stojąca turnia zakończeniu innej bardzo popularnej skały – Tabu’li, poza opisanym już w innej relacji Nebo Nikdy ne Spadne, jest jeszcze Ikarov Sen za 7+/8-. Częściej sugerowana przez wspinaczy wycena, to jednak 8- (bo w rzeczywistości, to zdecydowanie bardziej 6c+/VI.2+ niż przewodnikowe 6c/VI.2).
Ostrzeżenie:
Wspinaczka i inne pokrewne dyscypliny, należą do sportów z natury niebezpiecznych. Polska Szkoła Alpinizmu (Niepubliczna Placówka Kształcenia Ustawicznego), nie bierze odpowiedzialności za samodzielne stosowanie zawartych treści, ani też za potencjalne błędne zrozumienie części lub całości tekstu, niezgodne z intencją autora.
Osoby preferujące styl OS, nie powinny przyglądać się zbyt dokładnie zdjęciom a tym bardziej czytać ich opisów!
Zdjęcia: OffaMedia.com oraz Krystian Wykręt
Kompromis
Kompromis to stosunkowo krótka, podzielona przez ewidentną półkę na dwa odcinki. Pierwszy to sprężający crux po krawądkach poprzedzony średniotrudnym dojściem do trudności. Drugi to zdecydowanie łatwiejsze wspinanie, z tym że nie można za bardzo powiedzieć, że łatwe ;) Po stanie wymagnezjowania chwytów oraz ich wielkości, łatwo się zorientować, że należy wystartować lekko z lewej, razem z niechodzoną za często drogą Disco.
Kilka wyraźnych chwytów w rysie, wyprowadza trawersem w depresję bogatą w krawądki…
…gdzie przez chwilę (mocniej wymagnezjowany obszar nad głową Mariusza) będzie kilka większych chwytów.
Później znowu krawądki i daleki ruch w prawo…
…krzyż do krawądki w plecy (lewa ręka Mariusza na zdjęciu)…
…i sięgnięcie do rampy :)
Potem jeszcze przez chwilę wymagająco, żeby wejść na półkę, ale nad nią już łatwiej. Oczywiście, jak to często bywa, jak się wie czego chwytać i w jaki sposób. Bez tego może być różnie, w zależności od stanu zapasu ;)
Jeżeli jednak droga została należycie rozpracowana…
…albo zapas należycie wypracowany…
…po kilku ruchach w coraz to bardziej kładącej się ścianie, docieramy do łańcucha, który stanowią rogi baranie ulokowane w pojedynczym ringu.
Ikarov Sen
Ikarov sen, to linia mniej ciągowa, mimo tego że sąsiednia, to trochę o innym charakterze, ale równie popularna co opisane w jednej z poprzednich relacji z Sulova Nebo Nikdy ne Spadne. Topo sugeruje, że startuje kominem na prawo od Mydlovych Bublin, ale ilość ringów i logika, kierują zapewne pretendentów na wprost – właśnie przez Mydlove Bubliny, które swoją drogą, jako osobna droga są nie do końca czytelne – nie ma oczywistego miejsca, w którym kończy się droga i z którego można zjechać. Za to kontynuowanie wspinaczki do góry Ikarov Snem, jest jak najbardziej logiczne :)
Same Mydlove Bubliny są zdecydowanie łatwiejsze niż start Nebo Nikdy ne Spadne, ale też lepiej obite. Mimo tego i tak można mieć różne odczucia. Moje były takie: Harde i psychiczne – bardziej 6b+ niż 6a+. Mocne ruchy nad wpinką. Niezbyt przyjemne. Niezbyt dobre na rozgrzewkę i niezbyt dobre w ogóle ;)
Jednak jako start do Ikarov Sen, myślę że wszystko jest na Słowacji ma być ;)
Restowa półka pozwala na przydatny w dalszej części odpoczynek, bo wyżej, chociaż będzie jeszcze okazja do restu, aż tak komfortowo już nie będzie ;)
Kolejne ruchy na razie nie stanowią problemu. Wręcz przeciwnie – są lekko techniczne, ale płynne i przyjemne :)
Trochę filarem…
…trochę płytkim kominem (albo szeroką rysą ;) )…
…doprowadza w niedługim czasie do miejsca, które niektórym sprawia najwięcej kłopotów, dlatego warto stojąc tu wszystko dobrze obejrzeć i pomacać, bo jak już się ruszy…
…trzeba grzać ;)
Trochę przeszkadza to, że ring został wklejony tuż pod najlepszym chwytem…
…ale są jeszcze inne, nieco mniej wygodne a przerysa po prawej po prawej dostarcza wielu kolejnych – może nie komfortowych, ale jednak – chwytów i stopni ;)
Jak już się odważnie przebrnie przez to lekko psychodeliczne miejsce…
…zaczyna się robić co raz łatwiej a bliskość półki dodaje spręża :)
Jak już wspomniałem, dla niektórych najtrudniej było właśnie przedrzeć się między tym a poprzednim restem, ale są też tacy, dla których ewidentny crux jest na końcu ;)
Dla mnie najtrudniej było niżej, ale końcówka też jest mocna i z pewnością za 6c z plusem. Kilka ruchów po chwytach z lewej od filara…
…i dość sprężne przemieszczanie się do góry…
…prędzej czy później wymusza ruch po krzyżu…
…żeby przetrawersować w prawo…
…i wejść do nyży, która prawie że kończy drogę :)
W sumie dwa zdecydowanie trudniejsze miejsc na drodze, pierwsze niezbyt piękne i adrenalinogenne, drugie niesamowite – westowe, a jednak trochę techniczne, w przewieszeniu, z przyjemną ekspozycją i nagrodą w postaci nyży :) Poza tym wprowadzający, lekko sprężając bulder na starcie i łatwa końcówka, ale jak to w Sulovie bywa nie całkowicie za darmo :)
Więcej fotorelacji z naszych słowackich wyjazdów:
Súľov – Veža nad Ohniskom cz.1 – Vaničky oraz Žltá Mašľa
Súľov cz.1 – Matrix, Odysea i dwie inne drogi skał pod Hradem
Súľov cz.2 – Tahiti, Runway oraz Nebo nikdy nespadne
zdjęcia: OffaMedia.com
oraz Krystian Wykręt
Mateusz Gutek
dyrektor Polskiej Szkoły Alpinizmu