Kolejny kurs skałkowy za nami! Tym razem odbył się równolegle z obozem wspinaczkowo-jaskiniowym oraz kursem na instruktora wspinaczki skalnej. Jak zwykle, jeżeli tylko pogoda dawała nam szansę, wspinaliśmy się po zajęciach w różnych rejonach Jury Północnej. Jako, że niewiele pięknych skał i dróg zostało nam już do przejścia w osiągalnym po ciężkim dniu pracy stopniu trudności, nie zawsze jesteśmy zadowoleni z wyboru obszaru popołudniowo-wieczornego działania, ale na pewno warto i o tym napisać, żeby przestrzec przed popełnieniem tych samych błędów ;) Po raz kolejny też, zostaliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni :)
Ministerstwo Głupich Ruchów, Psychosomatyczny Spleen oraz Szemrane Towarzystwo, to mniej znane, ale bardzo fajne propozycje dolnej części Jury Północnej, o których przede wszystkim opowiem w tej fotorelacji. Będzie też oczywiście o innych drogach.
Zdjęcia: Mariusz Połowczuk (OffaMedia.com), Mateusz Gutek oraz Norbert Kubiszyn
Ostrzeżenie:
Wspinaczka i inne pokrewne dyscypliny, należą do sportów z natury niebezpiecznych. Polska Szkoła Alpinizmu (Niepubliczna Placówka Kształcenia Ustawicznego), nie bierze odpowiedzialności za samodzielne stosowanie zawartych treści, ani też za potencjalne błędne zrozumienie części lub całości tekstu, niezgodne z intencją autora.
Osoby preferujące styl OS, nie powinny przyglądać się zbyt dokładnie zdjęciom, a tym bardziej czytać ich opisów!
Rzędkowice – Leśna Turnia
Będąc w poniedziałek w Rzędkowicach, opisanych już ogólnie w poprzedniej fotorelacji, poszliśmy sprawdzić, czy na pewno nie ma już gniazda na interesującej nas drodze na Leśnej Turni. Leśna Turnia, to dość duży i bardzo atrakcyjny sektor Rzędkowic. Znajduje się prawie na samym końcu, za Słoneczną Turnią i Flaszką, trochę jakby na zboczu doliny, no i jak sama nazwa wskazuje – w lesie. Można znaleźć tutaj honorne klasyki, jak Płyta Wojasa (bardzo harde VI.3, raczej więcej) i jeszcze fajniejsze jej prostowanie (VI.3+).
Jest też wyjątkowe, nie wiadomo czemu mało popularne Allegro (harde VI.3+), zróżnicowane Leśne Echa (VI.4/+) i wiele innych dróg w podobnej wycenie, z najtrudniejszymi na skale Tytanowymi Implantami (VI.5/+).
Łatwych obitych dróg nie ma (poza IVkową Ścianką Ekiperów), ale z łatwiejszych (z tym, że dalej hardych jak na swoją wycenę) i godnych polecenia dróg, warto spróbować Leśnego Dziadka, Zza Drzewka (obie za VI.1, chociaż Zza Drzewka bywa ceniona słusznie na VI.1+), Negatywu, Filarka Profosa oraz Kaczego Chodu (wszystkie VI.1+).
Na szczególną uwagę zasługuje stosunkowo nowa (bo z 2018 roku), kolejna niesamowita linia J. Sokołowskiego, odkryta jak Wściekłe Pięści Węża (na Turni z Kaskadami na Górze Zborów) w starym i wydawałoby się mocno wyeksplorowanym rejonie.
Ale po kolei – zaczynamy od rozgrzewki na drodze Miejsce przy Stole, fajnej i zróżnicowanej drodze, która zyskała niedawno odpowiednio bezpieczną asekurację. Po pierwszych metrach wspinaczki, przy filarze czeka jedno z dwóch wyraźnie trudniejszych miejsc.
Potem jest krótki trawers i dobre chwyty w połogu, ale ich rozmieszczenie w połączeniu z dostępnymi stopniami powodują, że na pewno nie jest za darmo.
Dalej ni to płetwa, ni to rysa, odważne wejście na nogę i do topu co raz łatwiej, ale dalej przyjemnie i wcale nie całkowicie łatwo.
Przy odpowiednim zapasie – rozgrzewka wyborna :)
Czas na Ministerstwo Głupich Ruchów. Pierwsza część drogi, to prawie cały Negatyw – kiedyś VI.1+, teraz ceniony już raczej na VI.2.
Kilka dłuższych i mocniejszych ruchów w pionopoługu po śliskich stopniach…
…doprowadza do lekko koncepcyjnej bambuły…
i łatwiejszych ruchów w ewidentnym połogu ;)
Potem wygodny NHR i dość wymagające przejście przez kant przewisu…
…do wygodnej ryski…
…w której można chwilę zrestować, w zasadzie w kilku miejscach.
Wyżej czeka wyjątkowy, mało jurajski bulder. Lite, obławe chwyty, stabilna piętka i piękny krzyż. Poezja :)
W zależności od patentu trzeba jeszcze przestawić nogę szerzej albo od razu sięgnąć do średniokomfortowej dziurki. Lewa noga wysoko, słaba przytrzymka i po podbiciu prawe nogi wyżej, zmiana prawej ręki w podchwyt. Teraz już tylko deadpoint do klameczki :)
Mimo kiepskiego po zachodzie słońca światła, udało nam się ustrzelić kilka naprawdę dobrych ujęć :)
W międzyczasie Norbert próbował rozszyfrować startowy, bardzo wymagający jak na VI.3 bulder, krótkiej, ale fajnej Drogi Filipa.
Po jej zrobieniu z Mariuszem w 2015 roku, zapisałem w kajecie:
„Super droga, zupełnie unikalna jak na jurę. Obłe dziury w połogu a od drugiej wpinki klamki. Ekstra bald. Jedyne co, to nie widać stopni. Nie takie trudne jak dla mnie.”
Wiele wiarygodnych opinii doświadczonych wspinaczy wskazuje jednak na to, że powinna mieć więcej niż VI.3…
Wracając spod Leśnej Turni w stronę parkingu doświadczyliśmy widoków jakie ciężko opisać, dlatego nie będę próbował – zostawię tu tylko dwa zdjęcia jako namiastkę :)
Mirów – Czwarta Grzęda
We wtorek pogoda się zepsuła i mimo tego, że późnym popołudniem dałoby się znaleźć suche połacie skały, temperatura odczuwalna była na tyle nieprzyjemna, że doświadczeni mało satysfakcjonującymi próbami wspinania w takich warunkach przy poprzednich okazjach, daliśmy sobie tym razem spokój ;) W środę było już dużo lepiej. Ruszamy do Mirowa na jedną z nielicznych skał na jakiej się tam jeszcze nie wspinaliśmy, a w zasadzie niewielką grupę skalną, którą można znaleźć w topo jako Trzecia, Czwarta Grzęda i Skoczek. Można zaliczyć jeszcze do nich Biwakową, ale w zasadzie zarówno Biwakowa, Skoczek i Trzecia Grzęda są wyraźnie oddzielone od Czwartej.
Mimo widocznej akcji częściowego odkrzaczania podnóża skał, nie jest tam komfortowo, a podejście pod skałę to istne przedzieranie się – przez miejscami srogi – gąszcz ;) Długość i ilość dróg nie powala, dlatego wydając kasę za wstęp na błonia zamkowe, na pewno warto wybrać inną skałę.
Poza licznymi drogami majestatycznej Turni Kukuczki i przyległej Szafy (chociaż ta już nie jest majestatyczna)…
…na pewno warto powspinać się na Trzech Siostrach…
…Skale z Grotą, zwłaszcza szukając łatwiejszych propozycji. W tym przypadku idealnie sprawdzą się też, Szare Ściany, ale wbrew temu co w topo – wystawa wcale nie jest północna.
Wracając do naszych zarośniętych skałeczek, na których przyszło nam działać zaraz przed i po zachodzie słońca –
– najciekawszą propozycją jest prawdopodobnie Psychosomatyczny Spleen. VI.1 w litej skale, startujące fragmentem niewyraźnej ryski…
dochodzącej do ewidentnej rampy z dobrymi chwytami…
…ale ogólnym brakiem stopni od pewnego momentu. Po odcinku trawersu z haczeniem pięt czy nawet opieraniem na skale całej nogi…
szybko docieramy do stanowiska.
Po lewej z kolei, biegnie Hanuman, niby VI.3+ z wymagającą bańką. Było by przyjemnie, ale jako że specyfika ruchu wymaga zrobienia wielu prób (zwłaszcza jak na tak niedocenione trudności), ostre chwyty i wytężające wejście w cruxa, nie zachęca do wielu wstawek.
Do wejścia na półkę Jest jeden deadpointowy ruch na starcie (ze względu na słabszy chwyt, z którego się ciągnie, a tak naprawdę stabilizuje podczas deadpointu) i wejście pseudomantlą, po średnich stopniach i pozytywnych chwytach na nołhendrestową półkę.
Potem dobre chwyty, tarciowe stopnie, oberwana płetwa w podchwyto-odciąg albo nachwyt…
…noga wysoko na dobry stopień i daleki, mimo wszystko wymagający koordynacyjnie ruch.
Po bańce stopni dalej jest mało, ale pozostałe 3-4 ruchy dodają drodze klasy i uroku ;) Pewnie powinna mieć minimum mocne VI.4, ale na pewno nie warto poświęcać czasu i skóry, żeby się o tym przekonać ;) Na prawo od Psychosomatycznego Spleenu, jest dobrze wyglądający, ale wymagający Podniebny Trawers za VI.1+. Znowu stopni niewiele, a chwyty dobre, ale rozmieszczone w dużej odległości. Jest też wyraźny przewis. Bez zapasu nie będzie łatwo na OS, bo przebieg drogi jest nieco inny, niż by się wydawało patrząc z dołu na rzeźbę skały.
Poza tym mamy tu do dyspozycji jeszcze dwie ubezpieczone VI.1ki w lewej części i wymagająco wyglądające VI.2+ (w innych topo VI.2+/3).
Pośrednia Góra – Pośrednia Skała
W czwartek rano padało przez kilka godzin i mimo tego, że było ciepło, skały schły – przez pełne zachmurzenie – dość wolno. Mając zrobione wszystko co sensowne i w sensownej wycenie na Górze Zborów, pojechaliśmy na Pośrednią Skałę na Pośredniej Górze.
Z jednej strony był to dobry wybór, bo zadaszenie z drzew skutecznie ochroniło skałę przed zlaniem, ale znowu obecność lasu spowalniała usuwanie wilgoci z licznych dziur i innych zagłębień. Skała niska, ale zaskakująco urzeźbiona. Na rozgrzewkę wbijamy w Ser-nik za VI.1+, które mimo licznych dziur, ma intensywniejsze miejsce, przez dalszy ruch i słabsze stopnie. Następna droga na prawo, to niezbyt chwalony Molloman, ale o tym za chwilę. Jeszcze następna, to bardzo ładna, znacznie częściej chodzona linia za VI.3, czyli Szemrane Towarzystwo. Po kilku wprowadzających ruchach po dobrych chwytach…
…docieramy do mało wyraźnej ryski, która w kilku miejscach, zwłaszcza dopinając kciuk, stanowi istotne oparcie dla lewej ręki.
Po chwili rzeźba skały wybija wspinacza w prawo, w bardzo przyjemne i nieodpuszczające prawie do samego końca ruchy.
Przy wejściu na półkę trzeba uważać, żeby nie wypalić przed stanem, bo skały na której można oprzeć nogi czy ręce, to tam za dużo nie ma ;)
Sąsiedni Molloman, to mimo takiej samej przewodnikowo wyceny, droga o zupełnie innej trudności. Łatwy start i daleki ruch do krawądki rozpoczynającej trudności, są przyjemne i bez historii.
Później zaczyna się ciągowa, mocna jazda po może nie bardzo słabych chwytach, ale tak umiejscowionych, (również pod względem dostępnych stopni), że wycena na pewno wymaga korekty. Tak czy siak, urodą nie dorównuje Szemranemu Towarzystwu, od którego po prostu w razie czego należy zacząć :)
Skrajnie z prawej, mamy jeszcze Trudny Brud.
O ile dolna część może – ale nie musi – być dla kogoś wspinającego się w tych rejestrach wycen trudna (pierwotnie VI+, obecnie V+)…
…o tyle góra jest brudna na pewno ;)
Strażnica Przewodziszowicka
W piątek, ostatniego dnia przed zdecydowanym załamaniem pogody, udajemy się na Strażnicę Przewodziszowicką. Mariusz musiał wracać do Bielska do drugiej pracy, a na jego miejsce przyjeżdża Joachim. Rozgrzewamy się na wymagającym, ale ciekawym VI.1 – Proszę Konia, biegnącym przez większą część drogi filarem. Norbert zamiast tego uderza w wyjątkowego Serka Wprost (również za VI.1). Droga jest naprawdę warta polecenia – taka rzeźba to na Jurze rzadkość, tak samo jak duże odległości między wpinkami ;) Zaraz po tym, rozwieszam ekspresy na Prawej Rysie (VI.3, chociaż wg. niektórych mniej, ale prawdopoodbnie nie mają racji ;) ), porachunku sprzed paru lat, na którym spadłem po zachodzie słońca ślizgając się na wychodzącym po upalnym dniu robactwie ;)
Tym razem również nie idzie zbyt łatwo, może z powodu lekko wilgotnych chwytów, może intensywnego tygodnia, a nawet kwartału. Prawa Rysa to krótka, ale jednostajnie wywieszona i piękna rysa, w której można zarówno klinować ręce, jak i chwytać ją na odciąg. Ruchy są długie i raczej panelowe, zwłaszcza że stopni nie ma za wiele – poza klinowaniem nóg wewnątrz rysy, są na kluczowym odcinku (czyli w zasadzie na połowie drogi) 3 wyraźne stopnie. Są nimi dziurki, które są równocześnie kluczowymi chwytami. Biegnie na najbardziej przewieszonej, zacienionej ścianie Strażnicy Przewodziszowickiej, zaraz na prawo od zdecydowanie jednego z najlepszych VI.4 na Jurze – Lewej Rysy. Prawą Rysę przechodzę nie czując zapasu, niesiony dopingiem i zmniejszającymi ból rękawiczkami do wspinaczki w rysach. Joachim odhacza drogę bez większych problemów fleszem.
Wcześniej zresztą dogrzał się na Imbirze, na którym Norbert pozbywa się resztek energii z przedramion i nie tylko ;)
Imbir, na którym najtrudniej jest na dole, to bardzo ciekawe, krótkie VI.2+, biegnące skrajnie z prawej strony. Mimo tego, permanentny brak stopnia na lewą nogę powoduje, że spada się raczej z nabicia, a nie niemożności urobienia dołu. Góra, to bardzo fajny trawers po dobrych chwytach na granicy przewisu, który może przerodzić się w walkę o życie, jeżeli dojdzie się tam bez zapasu. Tak właśnie tego wieczora było ;)
Na koniec Joachim czując flow, wbija jeszcze w znany z poprzedniego wyjazdu Filarek Podwiertków (VI.3+). Tym razem wychodzi bez problemu z przewieszenia, robiąc jeszcze po drodze wpinkę ze słabego ogólnie rzecz biorąc chwytu (wyżej trzymając kantu na ruska jest znacznie lepiej, przynajmniej dla mnie). Z dołu wyglądało jakby drwił z trudności ;) Góra Filarka Podwiertków jest już bez większych trudności, ale przez chwilę trzeba się jeszcze wspinać, w przeciwieństwie do dolnego odcinka, który jest bardzo łatwy.
Po raz kolejny kończymy wspinanie z czołówkami i po późnym powrocie na kwatery, udajemy się na krótki, ale bardzo potrzebny nocny odpoczynek :)
Więcej jurajskich fotorelacji dostępnych na naszej stronie:
Gips cz.1 – Nie-byt, Misja Szczuru, Drobny Byk i Byczy Drobiazg
oraz albumy na naszym profilu fb:
Morsko – Skały przy Zamku – Wujo Prezydent
Smoleń – Zegarowe Skały – Czasoprzestrzeń
Rzędkowice – Leśna Turnia – Leśne Echa
Rzędkowice – Turnia Cyklopa – Manitua i Świeże Bułeczki
Rzędkowice – Świnia, która Zna Karate oraz Zawierciański Syfon
Apteka – Trzy Kwadranse Jazzu oraz Oko Cyklonu
Góra Zborów – Turnia nad Kaskadami – Wściekłe Pięści Węża
Okiennik Wielki – Młode Strzelby
Jastrzębnik – Jaja Samuraja, Falstart oraz Lewa Rysa
Jastrzębnik – Wieżyca i jej 3 bardzo ciekawe propozycje
Dolina Wiercicy – Biały Pies – Ogi
Dolina Bolechowicka – Filar Pokutników – Sinusoida i Rysa Babińskiego
zdjęcia: Mariusz Połowczuk (OffaMedia.com)
oraz Tomasz Bijok i Norbert Kubiszyn
Mateusz Gutek
dyrektor Polskiej Szkoły Alpinizmu