Po dwóch dniach w Sulovie (zobacz fotorelacje Súľov .cz. 1 i cz. 2), przejechaliśmy w ekstremalnie wysokiej temperaturze do Hollentalu (tego austriackiego). Żeby dać szanse na regenerację zmęczonym mięśniom i sfatygowanej szorstkim zlepieńcem skórze, udaliśmy się prosto na Not Free Camp Area (campu w miejscowości Hirschwang, pod dolną stacją kolejki linowej na szczyt Rax). Po szybkim rozłożeniu namiotu, jeszcze szybciej znaleźliśmy się w śpiworach z budzikami nastawionymi na 4:45. Jedyną bowiem możliwością zaatakowania czegoś ambitnego w Adlitzgraben, biorąc pod uwagę afrykańskie upały w jakich przyszło nam tu przyjechać, jest zjawić się bardzo wcześnie pod skałą – o 11 było już za późno na sensowne wspinanie. Zgodnie z planem, udaje nam się rozpocząć zmagania z pięknym klasykiem sektora Tschak Bumm – Im Schatten der Fledermaus jeszcze przed 8mą…
Adlitzgraben, to bardzo ciekawy, niemały rejon, znajdujący się w pięknej lokalizacji, zaraz przy serpentynach między miejscowościami Orthof i Breitenstein. Drogi są tu dość długie, po dobrych chwytach, dobrze obite, z dużym wyborem linii powyżej 6a. W niniejszej fotorelacji zostały skrótowo opisane 3 drogi. Jedna z najłatwiejszych a przy tym wcale nie krótkich propozycji, to Josef-Triple-Weg w sektorze Baucherl.
Druga to piękna, długa, ciągowa droga z wieloma ciekawymi ruchami – Im Schaten der Fledermaus w honornym sektorze.
I trzecia – długie i bardzo ładne Tanz in den Himmel.
Ostrzeżenie:
Wspinaczka i inne pokrewne dyscypliny, należą do sportów z natury niebezpiecznych. Polska Szkoła Alpinizmu (Niepubliczna Placówka Kształcenia Ustawicznego), nie bierze odpowiedzialności za samodzielne stosowanie zawartych treści, ani też za potencjalne błędne zrozumienie części lub całości tekstu, niezgodne z intencją autora.
Osoby preferujące styl OS, nie powinny przyglądać się zbyt dokładnie zdjęciom a tym bardziej czytać ich opisów!
Zdjęcia: OffaMedia.com
Josef-Triple-Weg
U podnóża skał biegnie ścieżka od robiącego wrażenie Monstera wywieszającego się nad asfalt, aż po ostatnie sektory Vanitas i Angel Heart a potem w stronę Luckerte Wand. Na zdjęciu Norbert na starcie w Josef-Triple-Weg.
Sektor Baucherl, którego Josef-Triple Weg jest ostatnią, skrajnie prawą drogą, charakteryzuje się największym zagęszczeniem łatwych dróg (6a-6b) w Adlitzgraben i w przeciwieństwie do podobnego pod tym względem Spielplatzu (dwa sektory dalej), nie ma tu krótkich dróg. Charakterystyczne, toporne plakietki, czasami zamieniane są tu na ringi. Z czasem znikną pewnie i te zielone, którymi asekurujemy się na tej piątkowej propozycji (5c), która do trzeciej wpinki biegnie razem z nieco trudniejszym, odbijającym w lewo wariantem – Maria-Triple-Weg za 6a.
Josef-Triple-Weg to bardzo dobrze zaasekurowane, ładne wspinanie po klamach. Jest parę brzuszków i miejscami słabsze stopnie, ale dobre chwyty są cały czas. Startuje między drzewkami, połogimi półkami skalnymi. Topo rejonu niestety nie jest tak dobre i dokładne jak nasze, polskie opracowania, także informacje tego typu mogą zaoszczędzić trochę czasu ;)
Na 3 ostatnie wpinki, oba warianty schodzą się z powrotem i kończą doasekurowanymi rogami baranimi. W sumie 11 wpinek :)
Im Schaten der Fledermaus
Sektor Tschak Bumm obfituje w piękne, stosunkowo długie linie, przewieszone i po dobrych chwytach. Im Schaten der Fledermaus razem z Tschak Bummem, to naszym zdaniem zdecydowanie dwie najlepsze linie do 7b. Spory ciąg mimo kilku restów, niebanalne sekwencje i naprawdę dużo satysfakcjonującego wspinania, powinno być dobrym opisem pierwszego z tych dwóch klasyków, na 8a.nu uchodzącego za trudnego w swej wycenie. Na zdjęciu Mateusz restuje po pierwszym, nietrudnym odcinku Im Schaten der Fledermaus.
Jak na sąsiednich drogach, wprowadzający odcinek, w porównaniu do reszty wydaje się połogi…
…z dobrymi chwytami i długimi ruchami, co pozwala się przyjemnie dogrzać :)
To co się wydawało połogiem, przechodzi szybko w ewidentny pion a potem niechybny przewis ;)
Do tej pory, wszystkie chwyty były bardzo dobre albo niemoralnie dobre ;)
Chwilę później zaczyna się nagle więcej dziać – z fakera (prawa ręka na zdjęciu) można pociągnąć do krawądki w plecy (lewa ręka na zdjęciu) albo podchwytu ciut niżej.
Zapewne łatwiej pociągnąć z owej krawądki w plecy do odciągu i dopiero do mostka (lewa ręka na zdjęciu), ale Mariusz dogiął trzymając faka do pasa i sięgnął do niego od razu ;)
Z mostka do dużej dziury dobrze działającej lekko w plecy (prawa ręka na zdjęciu) a z niej już do klam restowych.
Na zdjęciu ten sam ruch, tyle że z innego ujęcia. W drugiej próbie mniej więcej między 10 a 11, było już tak ciepło, że krótkie spodenki i kask były jedynym możliwym do zniesienia odzieniem ;)
Chwyty niby dobre, ale nie ma co tu restować za długo, bo nabija nogi…
…a przed nami kolejny mini crux…
…lewa ręka do mało zaginającej się dziury a prawa po krzyżu w głęboką dwóję w podchwyt…
…z tego wpinka po krzyżu…
…i kolejny krzyż do jednej z dziurek nad głową…
…ale tylko po to, żeby podejść na nogach…
…co jest jedną z dwóch najbardziej intensywnych sekwencji na drodze.
Chwyty nie są złe, ale przewieszenie i ilość ruchów bez ewidentnej klamy podnoszą częstotliwość oddechów i kumulują kwas mlekowy w przedramionach ;) Na szczęście szybko da się przebić do czegoś lepszego na mini rampie a wtedy po krzyżu do jeszcze lepszego…
…po czym w końcu rest, ale raz że znowu bułujący nogi, co może wywołać deprymujący telegraf…
a dwa, że poziom nabicia przedramion nie napawa optymizmem, kiedy myśli uciekają do kolejnego cruxa, który czai się niewiele wyżej ;)
Jak zawsze, warto obejrzeć podczas restowania gdzie znajdują się chwyty i stopnie na następnym odcinku…
…bo miejsce w którym trzeba złapać podchwytową płetwę nad głową, może mieć kluczowe znaczenie do zrobienia kolejnego krzyża do dwójki – tym razem lewą ręką. Można postawić prawą nogę na mikrokrawądce albo mieć ją niżej, ale na bardzo dobrym stopniu (w klamach restowych).
Z rzeczonej dwójki przedzieramy się do coraz lepszych dziurek a z nich do klam (na zdjęciu), ale poziom nabicia przedramion może uniemożliwić ich komfortowe użycie, zwłaszcza przez słabsze stopnie w jednym miejscu…
…kolejny, dość mocny w tym stanie krzyż…
…i nieco dłuższe ruchy, które w końcu doprowadzają do solidnego restu. Nad nim już tylko kilka ruchów po klamkach i wpinka do łańcucha. Ostatnią wpinkę warto przedłużyć, żeby łatwiej wybierało się linę przy łańcuchu, bo trochę w układzie już jej jest a ostatni ring zaraz przy uprzęży… Podsumowując – piękna, honorna, satysfakcjonująca, w pewnym stopniu zróżnicowana, pełna linia :)
Tanz in der Himmel
Ostatnia droga tej fotorelacji, Tanz in der Himmel w sąsiednim sektorze Eritis, to startowy przewis – hardy i niestety niezbyt ładny…
…który na szczęście wyprowadza wspinacza w końcu w ciąg pozytywnych dziur…
…przedzielony kilkoma restami :) W sumie 10 wpinek + łańcuch.
Koniec wspinaczki ok. południa to był kompletny limes temperaturowy w Adlitzgraben tamtego dnia. Kąpiel w lodowatej górskiej rzece obok campu, pozwoliła dojść do siebie i zrealizować dalszy punkt programu – poszukiwania jednego z trzech najlepszych sportowych rejonów Hollentalu, czyli Atlandydy (Atlantis), ale o tym w następnej fotorelacji :)
Więcej fotorelacji z austriackich wyjazdów wspinaczkowych, dostępnych na naszej stronie:
Höllental październik 2022 – Vordere Stadelwand, Frisbeeplatte oraz sąsiednie Adlitzgraben
oraz w formie albumu na naszym profilu na fb:
Jesienny, 4ro dniowy wyjazd szkoleniowy – , Hollental, oraz Peilstein
Adlitzgraben i Niemandsland (najlepszy rejon sportowy Hollentalu) –
zdjęcia: OffaMedia.com
Mateusz Gutek
dyrektor Polskiej Szkoły Alpinizmu